sobota, 10 września 2016

Witaj Peloponez czyli Korynt i Mykeny



Podróż nie sprzyja pisaniu. Kilometry uciekają spod kół, a my oglądamy coraz to nowe oblicza Grecji. Bo jest to kraj, który zaskakuje. Przynajmniej nas. Piszemy więc niezbyt często, ale postaramy się nadrobić to później. Tym bardziej, że mieliśmy (mam nadzieję, że to już koniec złej pogody) przygody z deszczem, burzami i huraganem, trąbami powietrznymi i powodziami, które w ostatnich dniach nawiedziły Grecję. Szkód jest co niemiara. Jednak nad nami ktoś czuwał. Może Zeus.

Zapominamy już o pogodowych anomaliach. Nad głowami znowu lazur. Miejmy nadzieję, na dłużej.

Lefkada - jeszcze trochę mgiełki, ale znów świeci Słońce
Grecja ma wyższy dochód narodowy od Polski, ale ani na pierwszy, ani na dugi, ani nawet na trzeci rzut oka tego nie widać. Za oknem samochodu, od dwóch tygodni,  przesuwa się kraj ubogich ludzi, ludzi żyjących w niezbyt wyszukanych warunkach, mieszkających w  starych, zaniedbanych i małych, wiejskich domkach, a w miastach nawet w ładnych, ale architektonicznie monotonnych, typowych dla południa Europy blokach.

Grecja zza okna samochodu
Jedna z ładniejszych greckich wiosek

Typowy widok w greckich górach - a są prawie wszędzie

Kozy - w Grecji bardzo popularne zwierzęta hodowlane - między innymi z ich mleka jest feta
Grecja to kraj turystyczny, w którym wykopaliska archeologiczne można znaleźć bez mała w każdej wsi, w którym jest wiele pięknych plaż przyciągających turystów z całej Europy, ale jednocześnie kraj wyglądający na zaniedbany i brudny. Tylko w naprawdę znanych kurortach śmieci nie leżą na ulicach. Grecy wynaleźli demokrację, ale o miotle chyba nie słyszeli do tej pory. Przy drogach leżą miliardy plastikowych butelek, stosy starych opon, kupy gruzu i wszystko co już człowiekowi nie jest potrzebne.

Parking, inne różnią się tym, że nie ma drzew.
Grecja to też kraj po którym jeździ ogromnie dużo starych samochodów, aut, których w Polsce nikt by już nawet nie próbował zarejestrować, pojazdów, które okres świetności mają dawno za sobą, ale jeszcze dziarsko służą swoim właścicielom. Te, które do niczego się nie nadają są porzucane na ulicach, przy drogach, na zboczach gór i gdzie się da. Tak, stare wraki samochodowe bez rejestracji to też charakterystyczny obrazek z Grecji.

Na Peloponez wjechaliśmy kilka dni temu (dokładnie sześć) oczywiście przekraczając Kanał Koryncki. Łączy Morze Egejskie z Jońskim. Podobno rocznie przepływa nim ponad dziesięć tysięcy statków. Nie mieliśmy szczęścia żadnego zobaczyć. Ale kanał widzieliśmy, jest imponujący i wygląda dokładnie tak jak na zdjęciach w Internecie.
Przekopanie kanału w tym właśnie miejscu planowano już podobno w VI wieku p.n.e.. Zrobiono to jednak dopiero w XIX wieku. Inwestycja z pewnością nie łatwa, za to z ekonomicznego punktu widzenia opłacalna.
 
Ale kanał!
Stary Korynt to dzisiaj wioska podobna do innych tego typu greckich osad. Ma jednak to szczęście, że przylega do ruin starożytnego miasta o tej samej nazwie. Chodząc po jego ciągle jeszcze nieźle zachowanych ulicach i patrząc na wiejskie domki usytuowane przy płocie ogradzającym wykopaliska, nie mogliśmy oprzeć się wrażeniu, że wszyscy ci ludzie mieszkają i uprawiają ziemię na starożytnych ruinach. I chyba tak jest rzeczywiście. Gdyby wziąć łopatę i pokopać, to w niejednym ogródku, na niejednym polu coś by się  znalazło. Mamy też wrażenie, że dla Greków mających w muzeach tyle wspaniałości, byle starożytna skorupa nie ma już znaczenia.

Wieś Stary Korynt.
Z czym albo z kim najczęściej kojarzy się Korynt. Oczywiście z córami Koryntu z jednej strony i ze św. Pawłem z Tarsu z drugiej. Te pierwsze to kapłanki, które uprawiały tak zwaną świątynną prostytucję w przybytku Afrodyty. Święty Paweł natomiast właśnie w Koryncie pisał swoje listy i nauczał Koryntian. Ale Korynt to też Syzyf, ten od syzyfowych prac. Był podobno założycielem i królem miasta Efyra, późniejszego Koryntu. Za nieposłuszeństwo wobec bogów został ukarany wieczną i bezużyteczną pracą.

Dorycka świątynia Apollina w Starym Koryncie, zbudowana około 540 r.p.n.e. Trzyma się nieźle jak na swój wiek.
Kolumny korynckie w Koryncie.

Korynt - musiał być kiedyś piękny.

Fontanna Pejrene. Pejrene to była młoda kobieta płacząca nad ciałem zabitego syna, którą Artemida zamieniła w źróło. Woda podobno nadal płynie pod ziemią do wsi.

Droga Lechajoska.

Z Koryntu, drogą przez góry udaliśmy się do Myken.

Przed bramą,

Tylna brama w Mykenach.

Wejście do Skarbca Arteusza inaczej nazwanego Grobowcem Agamemnona.

A to grobowiec w środku. Do czasu wybudowania w Rzymie Panteonu była to podobno największa budowla kopułowa świata. Dodajmy: największa, o której wiemy.

Miasto Agamemnona po prostu poraża wielkością i wspaniałością. Nie zdawaliśmy sobie też sprawy, że tak wiele się z niego zachowało. Ma przecież ponad trzy i pół tysiąca lat. Idąc pod ogromnymi murami, zwanymi cyklopami, w stronę Lwiej Bramy myślimy o ludziach, którzy je wznieśli, o tym jak musiała to być wysoko rozwinięta cywilizacja, i o tym jak na całe stulecie zniknęła o niej pamięć. Zaczyna nas nurtować pytanie o koniec naszej cywilizacji. Bo przecież wszystko się kiedyś kończy. Co po nas za trzy i pół tysiąca lat odkopią archeologowie? Góry plastikowych butelek po napojach?

Mykeny

Mykeny dzisiaj liczą około 300 mieszkańców. W drugim tysiącleciu przed naszą erą były centrum kultury dzisiaj zwanej właśnie mykeńską. Mieszkali tu Achajowie. Handlowali między innymi z Syrią i Egiptem. Homer pisał, że pod Troję miasta achajskie (między innymi Mykeny, Argos i Tiryns) wystawiły kilkadziesiąt okrętów. 

Andrzej wchodzi do podziemnej cysterny na wodę
Wszyscy zastanawiają się jak zbudowano egipskie piramidy. A jak Achajowie wtaszczyli kamienie budując swoje twierdze i wysokie na kilka metrów mury? Oto jest pytanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz