środa, 14 września 2016

Asklepios, dwa teatry i pomarańcze


Sama słodycz
Planując naszą wielką, grecką wyprawę bardzo chcieliśmy zobaczyć wszystko co tylko jest do obejrzenia w tym kraju. Wszystkie wykopaliska, pomniki historii, ciekawe miejsca. Bardzo szybko się jednak zorientowałaliśmy, że to nie jestmożliwe. Grecja jest „nafaszerowana” wspaniałymi i sławnymi, historycznymi miejscami jak przysłowiowy indyk kaszą. Są wszędzie. I te większe, bardziej znane, rozsławione przez ich ogrom i stan zachowania i mniejsze, rzadko odwiedzane przez turystów, ale równie fascynujące i ciekawe. Trzeba by w Grecji pomieszkać z rok, by wszystkie te miejsca dokładnie poznać. No cóż na szczęście jest Internet. Można popatrzeć na zdjęcia, poczytać.

16 września 2016

Kończymy naszą grecką przygodę. Za kilkadziesiąt godzin będziemy poznawać Albanię. Dzisiaj jednak wrócę jeszcze na kilka chwil na Peloponez.

Z Myken przyjechaliśmy do Epidauros. Samo miasteczko, malowniczy porcik nad Zatoką Sarońską, jest niezwykle urokliwe. Pełne  sklepów i sklepików, tawern i restauracji umeblowanych stolikami poprzykrywanymi fajnymi, papierowymi obrusikami i przystawionymi równiusieńko, kolorowymi krzesełkami, z oczywiście wszędzie dominującym różem i błękitem. Te knajpki czekają wytrwale na turystów, których o tej porze roku jest już niezbyt wielu. Wszyscy restauratorzy są jednak zwarci i gotowi.  Business is business. 
Hoteliki i pokoje do wynajęcia zachęcające (albo nie) swoim wyglądem do skorzystania z oferty właściciela też są wszędzie. Nie sprawdzaliśmy, ale najprawdopodobniej nocleg jest bez problemu dostępny.
 
Miasteczko portowe Epidauros
Rybackie łódeczki w Epidauros
Ale nie z malowniczego porciku, w którym bujają się na niewielkich falach malutkie łódeczki greckich rybaków znane jest Epidauros. Epidauros to dla większości ludzi antyczny teatr położony kilkanaście kilometrów od miasteczka, teatr o - jak piszą znawcy tematu - niepowtarzalnej akustyce. Sprawdzamy. Z wielkim (zważywszy że jestem babcią) poświęceniem wdrapuje się na jakiś trzydziesty z podobno pięćdziesięciu pięciu rzędów siedzeń amfiteatru. Andrzej zostaje na dole, na miejscu zwanym orchestra. Widać z góry, że stoi w samym środku, w punkcie zwanym thymele, czyli ołtarz, bo składano tam kiedyś ofiary. Mówię coś cicho, on odpowiada. Muszę nasłuchiwać. Rewelacyjnie nie jest ale zrozumieć się da. Schodzę na dół. Andrzej się zaklina, że mówi bardzo cichutko, bo nie będzie przecież wrzeszczał w sytuacji gdy w około kręcą się inni zwiedzający. No cóż, może jestem przygłucha, w końcu jestem babcią. Oboje zgadzamy się jednak, że w teatrze rzymskim w miejscowości Orange we Francji było słychać dużo lepiej. Tyle o akustyce.

Teatr w Epidauros. Ten pan na środku to Andrzej.
Teraz coś dla ciekawskich. Scena (skene) to nie ten placyk na którym występowali aktorzy, tylko budyneczek z tyłu, (w Epidauros się nie zachował) do którego wstęp mieli tylko aktorzy.
 
Teatr zaprojektowany podobno przez Polikleta Młodszego w 330 roku p.n.e.
Ale nie dla teatru i aktorskich występów (grecki teatr antyczny to nie to samo co dzisiaj pod pojęciem teatru rozumiemy) przybywali do dawnego Epidauros goście. Przyjeżdżali tu, po coś w rodzaju porady medycznej, by korzystając z rady miejscowych kapłanów podleczyć lub uleczyć swoje cierpiące ciało. Epidauros bowiem było przede wszystkim sanktuarium Asklepiosa, greckiego boga sztuki lekarskiej przez Rzymian zwanego Eskulapem, boga kojarzonego i przedstawianego prawie zawsze z wężem.

Słabo widać, ale leżąca w trawie wylinka węża to dowód, że te gady żyją w sanktuarium do dzisiaj.
Chorych leczono głównie przy pomocy snu, stąd na terenie sanktuarium poza świątyniami był budynek zwany Abatonem, w którym sypiali kuracjusze. Dzisiaj można jeszcze zobaczyć jego pozostałości. Grecy podjęli niedawno pracę rekonstrukcyjne, więc w przyszłości będzie można zobaczyć coś więcej.

Abaton
Abaton
Prace rekonstrukcyjny prowadzone w miejscu gdzie - jak sądzą niektórzy naukowcy - Greccy kapłani hodowali węże.
Na terenia Asklepiejonu (czyli przybytku boga Asklepiosa) są też pozostałości wielu innych budowli służących kapłanom i przybywającym tu gościom. Między innymi jest tu miejsce, w którym prawdopodobnie hodowano świątynne węże, stadion sportowy, no i oczywiście wspomniany wcześniej teatr. Naszym zdaniem na pewno nie dla samego teatru należy tu przyjechać, chociaż jest dobrze zachowany i wielki. To co go otacza jest równie, jak nie bardziej interesujące.

Stadion, zachowały się linie startu i mety.
 
Sanktuarium Asklepiosa to był ogromny kompleks budynków.
Asklepios - bóg przedstawiany z wężem.
Wracamy już na kemping. Mijamy liczne pomarańczowe gaje. Tysiące drzewek obsypanych dojrzałymi o tej porze roku owocami rośnie po obu stronach drogi. Owoców jest bardzo dużo, ale są żółtawe, niezbyt okazałe, z czarnymi plamami. Trzeba przyznać, że nie kuszą wyglądem. Mamy też wrażenie, że nikt ich tutaj nie zbiera, bo wiele pomarańczy gnije sobie spokojnie pod drzewami.  A może by tak spróbować? Zatrzymujemy się przy naprędce skleconej budce przydrożnego sprzedawcy, pewnie właściciela pomarańczowego sadku, który oferuje wielkie torby (kilka kilo) owoców za jedyne 3 euro. Pytamy czy są słodkie, na co miły grecki „sadownik” chwyta szybko mały nożyk i sprawnym ruchem pozbawia wielką, ale brzydką z wyglądu pomarańczę zadziwiająco cieniuteńskiej skórki. „Sweet, very sweet” – zachęcającym ruchem podsuwa obrany owoc. Wkładam ociekający sokiem kawałek do buzi. Ma Grek rację. Tego smaku nie da się opisać słowami. Po prostu „niebo i słońce w gębie”. Gorący, słodki sok rozpływa się momentalnie po podniebieniu.  Bez oporu wyciągnęłamy pieniądze.
 
Kupuję pomarańcze.
Wracając do teatru, a właściwie teatrów. Te przybytki sztuki były w dawnej Grecji  niezwykle popularne. Zachowało się ich na terenie kraju sporo i nawet w małym miasteczku Epidauros znaleźliśmy jeden. 

Mały teatr w miasteczku Epidauros
Jest mały, ale nieźle zachowany. Poza rozmiarami niczym specjalnym nie różni się od swego wielkiego i znanego "kuzyna" z sanktuarium Asklepiosa.


Mały teatr w Epidauros
Na górze wykopaliska, a w dole miasteczko Epidauros.
Jest tak jak pisaliśmy. W Grecji wykopaliska można prowadzić wszędzie i prawie w każdej wsi da się coś wykopać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz