czwartek, 22 września 2016

Tiryns i Mistra – dwa światy i oberwanie chmury

Nie wiedzieliśmy, że ten widok to zapowiedź zmiany pogody

Jutro wracamy do domu. Zanim jednak przywitamy polską stolicę jeszcze trochę wspomnień z Grecji.
* * *
Poranek na kempingu w mieście Epidauros powitał nas zachmurzonym niebem. Jeszcze nie wiedzieliśmy, że to zapowiedź większego i jak na Grecję o tej porze roku niespotykanego załamania pogody. Nie wiedzieliśmy też, że to zapowiedź nadchodzącego kataklizmu, który narobi wiele szkód, w wielu rejonach Grecji.
Nieświadomi nadchodzących „meteorologicznych atrakcji” ruszyliśmy, jak to w Grecji, przez góry, do Sparty i Mistry.
* * *
Jadąc przez historyczną Argolidę (dziś ten region również tak się nazywa) zastanawialiśmy się, które miejsca dawnego państwa Achajów odwiedzić. Trzeba wybierać, albo przedłużyć wakacje. Nasze są jednak dostatecznie długie, więc decydujemy: omijamy stare Argos, jedziemy do Tyrynsu. 


Starożytny Tyryns, a raczej to co po nim zostało
Kamienna galeria w Tyrynsie - jak oni to zrobili
Tyryns przypomina nam Mykeny  w   miniaturze. Chociaż  miasto jest dużo mniejsze od tego, w którym władał  Agamemnon, to  również  budzi  zachwyt.  Budzi też podziw  dla inżynierskich  umiejętności starożytnych  budowniczych i  szacunek dla  ludzi żyjących  tyle tysięcy  lat  temu,  którzy  nie mając  wiedzy  współczesnych architektów,  ani  ich  technicznych  możliwości,  zaplanowali  i wybudowali tak potężny gród. 


Nasza obecność pokazuje wielkość murów Tyrynsu

Achajowie zbudowali twierdzę i pałac w Tyrynsie w XIV i XIII wieku przed naszą erą. Rządził w nim podobno w swoim czasie mityczny Amfitrion mąż Alkmeny. To właśnie on był oficjalnie tatusiem Heraklesa. Dla mniej obeznanych z mitologią wyjaśnienie: Herakles to ten siłacz „co łeb urwał Hydrze”. Nieoficjalnie o przyjście na świat tego sympatycznego herosa postarał się Zeus przybrawszy postać Amfitriona. Tak czy inaczej należy domniemywać, że Herakles urodził się w pałacu w Tyrynsie. Fajnie było po nim chodzić i myśleć, że to tutaj mały Hercio ukręcił łeb wężowi przysłanemu przez zazdrosną Herę.

Mury Tyrynsu są przy drodze, greccy kierowcy mijają je obojętnie
Z Tyrynsu, szlakiem Herkulesa i jego prac, udaliśmy się do Lerny. To zapomniane przez turystów miejsce jest jednym z najważniejszych stanowisk archeologicznych w Grecji. Nie prezentuje się jednak okazale więc nie przyciąga uwagi organizatorów wycieczek. A wystarczy za wioską Mili zjechać w szutrową dróżkę (trochę ukryta w krzakach więc łatwo ją przeoczyć), stanąć na maluteńkim parkingu pod orzechem włoskim, kupić bilet za kilka euro, by zobaczyć to co pozostało z najstarszych ludzkich osad w Grecji. Pozostałości domów z trzeciego tysiąclecia przed naszą erą, pałacu i murów może nie porażają ogromem, ale świadomość tego jak są wiekowe nie pozwala przejść (a właściwie przejechać) obok tego miejsca obojętnie.


Ruiny pałacu w Lernie
Lerna
Lerna - to co pozostało
No i właśnie w Lernie Herakles zabił dziewięciogłową hydrę. Owa istota zamieszkiwała podobno bagna, których do dzisiaj wokół Lerny nie brakuje.
* * * 

Skoro już tak uczepiłam się biednego Heraklesa dodam tylko, że byliśmy również w miejscu gdzie wykonał on pierwszą ze swoich dwunastu prac, czyli w starożytnej Nemei. Leży ona niedaleko Koryntu. To tam słynny siłacz udusił lwa zwanego oczywiście nemejskim.  

Pozostałości starożytnej Nemei
Zwiedzamy i jedziemy, jedziemy i zwiedzamy. Opuszczamy historyczną Argolidę, wjeżdżamy do nie mniej znanej Arkadii. Przed nami Tegea, dowód na to, że w Grecji wielka historia splata się z realnym życiem dosłownie wszędzie. 

Świątynia Ateny Alea w dawnej Tegei
Mała wioseczka Alea zamiast rynku ma ruiny ogromnej świątyni Ateny Alea. Ogrodzone siatką są - moim zdaniem - nie dlatego żeby turyści nie wchodzili bez biletów, bo z zewnątrz wszystko widać doskonale, ale po to by kury i indyki nie biegały po szacownych kamieniach. Tu też nie ma turystów. Panuje nie zmącona niczym cisza, mieszkańcy wsi Alea zajęci są codzienną pracą, tylko w budce przy wejściu na wykopaliska przysypia znudzony bileter.

Bizantyjska świątynia wybudowana na ruinach starożytnego teatru we wsi Alea


Wieś Alea - okna dmów przy drodze wychodzą na starożytne ruiny


Ruiny świątyni Ateny w środku wsi


Tegea - indyki podziwiają ruiny

Tegea była w dawnych czasach potężnym miastem i ważnym ośrodkiem kultu. W świątyni Ateny Alea szukali schronienia zbiegowie. Dzisiaj jest tu ciszo i spokojnie.
Zaczyna kropić deszcz. Jedziemy dalej, do bizantyjskiej Mistry.
* * *
Średniowieczne miasto wita nas chmurami. Przebijające się przez nie promienie słońca jeszcze nie zapowiadają nadchodzącej ulewy. Kupujemy bilety i przenosimy się w świat wąskich, stromych, kamiennych uliczek położonej na zboczu góry Tajget Mistry. 


Uliczki starej Mistry
Mistra
Dziwne nachodzą nas uczucia. Mistra założona została na początku XIII wieku, ma więc ponad 800 lat, ale po wizycie w takich miejscach jak na przykład Mykeny wydaje się bardzo współczesna. Jeszcze w I połowie XX wieku mieszkali tu ludzie, ale miasto było już wówczas ruiną. Prace rekonstrukcyjne rozpoczęto w II połowie ubiegłego wieku, ale do czasów świetności jeszcze Mistrze daleko. Pierwsze kroki kierujemy do najstarszej świątyni czyli do Mitropolis. Mistrę założyli wprawdzie Normanowie, ale już pół wieku później trafiła pod panowanie Bizantyjczyków. Właśnie wtedy, za panowania Michała VIII Paleologia powstała ta świątynia. Widać wyraźnie, że przeprowadzono tu prace rekonstrukcyjne.


Mitropolis


Mitropolis
Orzeł bizantyjski w Mitropolis
Freski w Mitropolis
Mitropolis - fresk na kopule
Wspinamy się coraz wyżej po górskim zboczu oglądając kolejne kościoły i klasztory w większości zrujnowane ale przecież nie wszystkie. Klasztor Pandanassa czyli Królowej Świata jest zamieszkany. To ostatnia świątynia wzniesiona w starej Mistrze. Zakonnic, bo jest to żeński klasztor, nie widać, ale widać efekty ich pracy: kwiaty w doniczkach poustawiane na wąskim klasztornym dziedzińcu.


Klasztor Pandanassa
Kościół przy klasztorze
Kościół przy klasztorze Królowej Świata
Freski
Robi się coraz ciemniej, zza góry słyszymy coraz groźniejsze pomruki burzy. Zaczyna coraz mocniej padać, a już za chwilę z nieba leją się hektolitry wody. Rezygnujemy z wejścia na szczyt, na którym wznosi się majestatycznie zamek wybudowany w połowie XII wieku przez Wilhelma II Villehardouin. 


Ten żółty śmieszny ludzik to ja
Trudno, trzeba pomyśleć o bezpiecznym zejściu na dół. Starając się nie poślizgnąć na zalanych wodą kamiennych dróżkach Mistry, odziani w śmieszne, ale nieprzemakalne, żółte pelerynki schodzimy w dół. Leje jak z cebra. Rozpoczyna się burza. Potrwa 12 godzin. Drogą z Mistry do Sparty będzie płynęła rzeka wody. Zaleje wiele miejsc, wiele domów. Wyrządzi ludziom wiele szkód.  My przetrwamy bezpiecznie na kempingu Castle View.

Mistra w deszczu

Historia jednej tamy i jednego monastyru


Droga Podgorica Sarajewo obfituje w niespodzianki. 
O tym, że jest malownicza i piękna już pisałam. Spodziewaliśmy się oczywiście gór, bo umiejętność czytania map nie jest nam obca, ale nie wiedzieliśmy, że będą tak urokliwe, i że jazda wykutą w skale drogą będzie tak emocjonująca. 
Dwie rzeczy zwróciły naszą uwagę na tej trasie: zapora Mratinje i Monastyr Pivski. Obie budzą podziw i szacunek dla wykonanej przez ludzi pracy.
Zapora powstała w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Tama jest jedną z największych w Europie.  Ma 220 metrów wysokości. U podstawy jest grubsza niż szersza, bo ma 30 metrów długości, a 36 grubości. Przegrodzenie rzeki Piva spowodowało powstanie wielkiego jeziora o powierzchni ponad 12 kilometrów kwadratowych. Ileż tam musiano wlać betonu.

Dojeżdżamy do tamy

Beton

Jezioro Pivskie przy tamie
Nad rzeką Pivą od XVI wieku stał monastyr właśnie Pivskim od nazwy rzeki zwany. Zalanie kanionu oznaczało koniec monastyru, unicestwienie męskiego, prawosławnego klasztoru, największego takiego obiektu w Czarnogórze. Ale jak to mówią: chcieć to móc, więc i tutaj dano radę. Jak nam opowiedział przemiły człowiek którego spotkaliśmy na terenie klaszoru, całą budowlę rozebrano. Kamień po kamieniu. Pocięto na kawałeczki, a każdy kawałeczek ponumerowano.

Numery na kamieniach są widoczne do dzisiaj
 Następnie, po przeniesieniu wszystkiego na nowe miejsce monastyr pieczołowicie odtworzono. Dziś nadal służy mnichom, wiernym, a turyści mogą podziwiać piękną cerkiew Zaśnięcia Matki Bożej . 
Nasz miły przewodnik zapytał skąd jesteśmy. Bardzo ucieszył się, że z Polski. Ma przyjaciół z naszego kraju. Kupili w Czarnogórze fabrykę boksytów - opowiadał. Pokazał nam też dziwne wejście usytułowane na przeciwko ikonostasu. Tutaj wchodzili ludzie chowający się przed Turkami. Ukrywali się między podwójnymi ścianami monastyru.
Tędy wchodzono między podwójne ściany ukrywając się przed Turkami
Sama cerkiew jest piekna i bogato dekorowana, jak wiekszść monastyrów. Malowidła ścienne to styl bizantyjski, ikonostas włoski - przekonywał nasz gospodarz.


Cerkiew Zaśnięcia Matki Bożej

Cerkiew Zaśnięcia Matki Bożej - freski

Cerkiew Zaśnięcia Matki Bożej - inkrustowane drzwi

Cerkiew Zaśnięcia Matki Bożej - freski

Cerkiew Zaśnięcia Matki Bożej - sklepienie
Trochę żal, że w Czarnogórze spędziliśmy tam mało czasu. Tylko pozostało do zobaczenia, ale to oznacza, że trzeba tam wrócić.

środa, 21 września 2016

Przez góry Czarnogóry

Po prostu bajka 

Czarnogóra to niezwykle piękny i malowniczy kraj. Wysokie góry poprzecinane kanionami rzek, na których uprawia się rafting i wręcz urzekające, zapierające dech w piersiach widoki. Każdy kto chociaż raz przejechał drogą prowadzącą kanionem Pivy do granicy z Bośnią na pewno tej drogi nie zapomni.
Żadne zdjęcie nie jest w stanie oddać czarującej potęgi czrnogórkich szczytów. Tym bardziej zdjęcia robione przez szybę jadącego samochodu, bo na wąskiej, wykutej w skale drodze nie tyle nie można, co po prostu nie ma gdzie się zatrzymać.
Góry Durmitoru

W tych górach można również zimą uprawiać narciarstwo

Kanion Nevidio

Rzeka Komarnica

Góry płaskowyże Czarnogóry

Durmidor

Ziemowity kwitną to znaczy, że już jesień

Pluzine nad sztucznym jeziorem na Pivie

Sztuczne jezioro na rzece Pivie

Jeśli się dobrze przyjrzeć widać wykute w skałach tunele i drogę, którą jechalismy

Droga wykuta w skale

Góry i chmury

Kolejny tunel
Jezioro powstałe po przegrodzeniu Pivy tamą

I jeszcze jeden tunel

Piva przed tamą

Tama na Pivie, 220 merów wysokości, jedna z najwyższych w Europie

Piva za tamą

Mosta na tamie

I jeszcze raz tunel