piątek, 21 kwietnia 2017

NIKOPOLIS - niedoceniane miasto zwycięstwa


W Polsce popadał śnieg, a to znak, że ogrodowe prace czas przerwać. Porzucamy więc na trochę szpadel oraz grabie i wracamy wspomnieniami do ubiegłorocznej, wrześniowej wyprawy do Grecji. Troszkę upałów i nieskazitelnie lazurowego nieba nie zaszkodzi. 
Tym razem chcielibyśmy zachęcić wszystkich do odwiedzenia miasta o tysiącletniej historii, miasta naszym zdaniem niedocenianego przez turystów. 




Wszyscy pewnie słyszeli o bitwie pod Akcjum.
Jeśli ktoś uważa, że nie słyszał to jest w błędzie. Słyszał, słyszał, tylko o tym nie pamięta, albowiem o bitwie pod Akcjum uczą w szkołach, a jak wiadomo nauka jest w naszym kraju obowiązkowa. To ważne dla historii Europy starcie odbyło się na Morzu Jońskim w 31 roku przed naszą era. Do walki, owego pamiętnego, wrześniowego dnia, stanęły okręty pary kochanków z Aleksandrii z jednej strony i człowieka, który został pierwszym cesarzem Rzymu z drugiej. Para kochanków, w osobach królowej Kleopatry i Marka Antoniusza, poniosła sromotną klęskę, a Oktawian August, znany później jako Cesarz August, mógł od tamtej pory rozsiąść się wygodnie na rzymskim tronie. 

Bitwa pod Akcjum, obraz znajduje sie w muzeum w Londynie
źródło: Domena Publiczna
Słyszeć, uczyć się, czy czytać o bitwie pod Akcjum to jedno, ale być tam gdzie się odbyła to już zupełnie coś innego. Dla nas, miłośników historii starożytnego Rzymu jest to naprawdę wyjątkowa chwila. Z okna samochodu spoglądamy na spokojną, błyszczącą w słońcu taflę Morza Jońskiego i zastanawiamy się ile ludzkich istnień pochłonęła mroczna woda podczas tego starcia i czy dzisiaj, po ponad dwóch tysiącach lat, na morskim dnie leżą jeszcze jakiekolwiek pozostałości zatopionych okrętów.

Antyczne Akcjum leży w północno-zachodniej Grecji, w miejscu gdzie Zatoka Ambrakijska łączy się z Morzem Jońskim. Niedawno opuściliśmy piękną Lefkadę oraz gościnny kemping Desimi Beach i podążamy w kierunku podmorskiego tunelu, by za jedyne 3 Euro w kilkadziesiąt sekund dostać się z Półwyspu Akcjum do miasta Prewenzy. Tunel ów powstał zaledwie piętnaście lat temu, kosztował nie mało, bo dziewięćdziesiąt milionów Euro i jest jedyną tego typu, podmorską budowlą w Grecji. Ma tysiąc pięćset siedemdziesiąt metrów długości z czego dziewięćset dziewięć biegnie pod wodą. Teren – jak to w Grecji – jest mocno sejsmiczny, więc podczas budowy zastosowano wiele rozwiązań mających zabezpieczyć inwestycję przed katastrofą, między innymi wykonano kamienne słupy pod tunelem stabilizujące całość podczas ewentualnych wstrząsów. Dzięki „podwodnej drodze” nie trzeba już objeżdżać Zatoki Ambrakijskiej, ani korzystać z pływających tu dawniej promów. Wjeżdżamy do tunelu. Dwa tysiące czterdzieści siedem lat temu nad nami tonęły pewnie okręty Marka Antoniusza, Kleopatra bowiem swoje uratowała. Cwana baba uciekła z pola bitwy zostawiając legiony rzymskiego kochanka na pastę wroga. Mimo woli przyglądamy się tunelowym ścianom i sufitowi. Nic nie kapie, nic nie przecieka. Jest dobrze. 

Przed nami podmorski tunel 

Kilka sekund jazdy i jesteśmy po drugiej stronie
Wjeżdżamy do Prewenzy, niebrzydkiego, portowego miasta. Ruch jest spory. Samochody, motory, skutery, rowery napierają na naszego Fordusia ze wszystkich stron, ale po ponad dwóch tygodniach w Grecji takie zachowanie miejscowych kierowców już nie robi na nas żadnego wrażenia. Nie ma zresztą co marudzić: w Grecji nikt nas jeszcze nawet nie przytarł, a w Polsce zdarza się to nader często. W wąskiej, zabudowanej niskimi domkami uliczce Andrzej zatrzymuje samochód. W małym warzywniaczku robimy zakupy: pomidory, papryka, ogórek, cebulka – zgadnijcie co będzie na kolację? Oczywiście pyszna, grecka sałatka. To danie, które w kraju zupełnie nie robiło na nas wrażenia, tu w Grecji smakuje wybornie.

Prewenza to niebrzydkie miasto

Jeżdżąc po nim trzeba bardzo uważać...

... jest bowiem, jak wiele greckich miast, zatłoczone
Oktawian August będąc już szczęśliwym zwycięzcą bitwy pod Akcjum postanowił świeżo zdobytą, wielką chwałę upamiętnić i uczcić. Nie własnym dowódczym zdolnością ją wprawdzie zawdzięczał (wodzem był raczej marnym), lecz wojskowemu geniuszowi swojego przyjaciela Marka Agryppy, który wszystkie bitwy dla Oktawiana wygrywał, ale co tam, zwycięzców się nie krytykuje. Założył więc Oktawian w 28 roku przed naszą erą, w trzy lata po bitwie, zupełnie nowe miasto na pamiątkę wielkiej wiktorii. Nazwał je Nikopolis czyli miasto zwycięstwa. Można je zobaczyć (a właściwie to co z niego pozostało) kilka kilometrów na północ od Prewenzy. Właśnie tam jedziemy.

Taki znak wskazał nam drogę do Nikopolis
Z prowadzącej w kierunku Albanii, nadmorskiej drogi numer osiemnaście skręcamy w prawo. Charakterystyczny, oznaczający zabytki znaczek z czterema kolumnami pod portykiem umieszczony na brązowym drogowskazie oraz napis Nikopoli informują nas w którą drogę skręcić. Jest to droga lokalna, wąska, ale asfaltowa i wygodna. Widok na tutejsze, rolnicze uprawy zasłania potężny wał z krzaków, wszelakiego zielska, trawy i niewysokich drzewek połączonych w jedną, splataną całość. Istna zeriba broniąca dostępu do pól. Od czasu do czasu z wszechobecnych zarośli wyłania się coś na kształt ludzkiej siedziby. Nie są to jednak domy z ogródkami i zabudowaniami gospodarczymi. Jest to raczej coś podobnego do bieda działek. Na niektórych stoją ogrodnicze, foliowe tunele, na innych ule z pszczołami, jeszcze gdzie indziej widać sklecone byle jak komórki dla kur albo kóz. O dziwo do budowy tych komórek wykorzystywane są wystające z ziemi resztki antycznych budowli. A wyrastają te stare mury wszędzie dookoła obficie. Dla nas, Polaków, mieszkańców kraju, w którym tak niewiele pamiątek przeszłości przetrwało wojny i powstania wydaje się to prawie świętokradztwem. Ale tu jest to normą, bo starożytne ruiny są wszędzie. 

Ogródki zabezpieczone są płotami, za którymi widać uprawy otaczające rzymskie ruiny
Nagle droga skręca w lewo, a przed naszym autkiem wyrasta mur. Gigantyczne murzysko mające dobrych kilka metrów wysokości. Zbudowany jest z białego kamienia i czerwonych cegieł ułożonych w poziome pasy. Chyba jesteśmy na miejscu. Tylko na miejscu czego? Czy to są na pewno mury Nikopolis? 

Wczesnochrześcijańskie obwarowania Nikopolis wyłoniły się nagle przed nami
Tablica informacyjna stercząca sobie samotnie pod ogromną ścianą wszystko wyjaśnia. Nie są to fortyfikacje rzymskie, lecz wczesnochrześcijańskie. W pierwszych wiekach naszej ery Nikopolis przeżywało już drugi (pierwszy to lata po założeniu miasta) okres prosperity – czytamy. Po inwazjach barbarzyńców w trzecim, czwartym i piątym wieku naszej ery miasto zostało ponownie ufortyfikowane. Nie do końca wiadomo kiedy dokładnie tego dokonano, ale wiadomo, że obwarowania postawione częściowo na rzymskich murach otoczyły sto osiemdziesiąt tysięcy metrów kwadratowych miasta. Była to zaledwie szósta część dawnego, oktawianowego grodu. Północne i wschodnie mury posadowiono na fundamentach rzymskich pierwowzorów, natomiast wschodnie i południowe pokrywały się z wcześniejszymi ulicami rzymskiego miasta. Przed nami piętrzą się teraz w całej okazałości, oświetlone ostrym, greckim słońcem południowe ściany. Zadzieramy głowy podziwiając kunszt dawnych budowniczych. Super jakość. Stoją do dzisiaj. Są to jedne z najlepiej zachowanych wczesnochrześcijańskich fortyfikacji. Oj nie łatwo było je kiedyś sforsować, niełatwo. 

Zadzieramy głowy i podziwiamy kunszt starożytnych budowniczych

Niełatwo było te mury sforsować, niełatwo
Przez zakratowaną wyrwę w cegłach i kamieniach zaglądamy do środka. Przed nami rozpościerają się ruiny miasta. Widać ulice i fundamenty budowli. Wszędzie stoją informacyjne tablice. Na pewno można tam wejść. Trzeba tylko znaleźć bramę i oczywiście kasę biletowa. Skręcamy  w prawo. W lewo odbija polna szutrówka.

Przez wyrwę w murze widzimy dawne ulice...

... i fundamenty stojących tu niegdyś domów
Dzisiejsze Nikopolis to sporawa, malowniczo usytuowana na zboczu wzgórza, wioska z ekstra widokiem na Morze Jońskie. Jest cicha i spokojna. Dawniej było to wielkie i ruchliwe miasto. Resztki jego zrujnowanych zabudowań wystają zza każdego rogu, wyłaniają się z pomiędzy oliwkowych drzewek, wyrastają z ziemi na każdym tutejszym polu. Dziwne to uczucie wiedzieć, że pod nogami, pod ziemią ukryte jest fascynujące życie antycznego grodu. 
Jadąc wzdłuż murów docieramy do drogi numer 21. Skręcamy w lewo i po chwili jesteśmy przed wejściem na teren archeologiczny w Nikopolis. Bilety nie są drogie. Płacimy 16 Euro (za dwie osoby) za wstęp na: teren odkopanego fragmentu wczesnochrześcijańskiego grodu, teren antycznego Odeonu oraz wstęp do muzeum. Wchodzimy.

Pozostałości Nikopolis 
Sporo pozostało z tej części starożytnego Nikopolis. Staramy się wyobrazić sobie jak domy i ulice wyglądały półtora tysiąca lat temu. Nie jest to proste, ale dokładne opisy i rysunki na tablicach informacyjnych bardzo pomagają. Odkopany i przygotowany do zwiedzania teren nie jest duży, ale odsłonięcie całego antycznego miasta wymagałoby prawdopodobnie zlikwidowania rolnictwa na ogromnym terenie, wysiedlenia miejscowej ludności i oczywiście gigantycznych pieniędzy. Odkopuje i zabezpiecza się więc tylko najważniejsze i najlepiej zachowane elementy dawnego Nikopolis. Są one dzisiaj rozrzucone na sporym terenie, pomiędzy ludzkimi siedzibami i uprawnymi polami, widoczne z drogi lub ukryte wśród trzcin. Do ich zwiedzania potrzebny jest środek lokomocji. Może być samochód, skuter lub przynajmniej rower.

Ulice dawnego Nikopolis zachowały się w zdumiewająco dobryn stanie

Miały rynsztoki i na prawdę porządną nawierzchnię

Tablice informacyjne rozmieszczone na udostępnionym do zwiedzania terenie pokazują jak wyglądały domy tutejszych mieszkańców w czasach świetności miasta

Zdjęcie z lotu ptaka
Zalanymi słońcem, kiedyś zapewne ruchliwymi, a dzisiaj pustymi, brukowanymi ulicami dawnego Nikopolis maszerujemy w kierunku Bazyliki Biskupa Doumetiosa zwanej też Bazyliką A. Powstała prawdopodobnie w drugiej połowie szóstego wieku naszej ery, a więc kilkaset lat po założeniu miasta przez Oktawiana Augusta. Zapoczątkował jej budowę ówczesny biskup Nikopolis Doumetrios I, a dokończył jego następca Doumetrios II. Została odkopana w latach 1915 – 1918, podczas pierwszych, profesjonalnych wykopalisk prowadzonych na tym terenie. Na podłogach zachowały się piękne mozaiki. Chociażby po to by je zobaczyć warto w to miejsce przyjechać. Jesteśmy zauroczeni. Nawet po tylu stuleciach wyglądają przepięknie, a zobrazowane na nich postacie ludzi i zwierząt sprawiają wrażenie żywych.

Mozaiki z Bazyliki A są piękne,

urokliwe,

realistyczne, 

dobrze zachowane, 

skąplikowane w wykonaniu, 

kolorowe, 

bardzo szczegółowe, 

warte obejrzenia, 

po prostu niezapomniane
W Nikopolis jest jeszcze kilka innych bazylik z okresu wczesnochrześcijańskiego, między innymi zwana Bazyliką B bazylika Alkisona. Była kiedyś siedzibą biskupa tego miasta. Widać ją będzie z drogi, którą pojedziemy zobaczyć starożytny teatr i stadion. Na razie jednak spacerujemy po cichych i pustych uliczkach opuszczonej dawno metropolii. Żar leje się z nieba, ćwierkają cykady, w szczelinach między białymi kamieniami kwitną wrześniowe kwiaty. Jest niewyobrażalnie i mistycznie,  wsłuchujemy się więc w dochodzące do naszych uszu poprzez minione tysiąclecia głosy krzątających się wokół swoich domostw starożytnych mieszkańców Nikopolis. Taka nasza własna, mała podróż w czasie.

W szczelinach między kamieniami kwitną kwiaty

Zrekonstruowana fontanna

Dawna ulica

Tu było atrium czyjegoś domu

Plan Nikopolis: 12 - Odeon, 24 - Bazylika A, 18 - Bazylika B 
Czas wracać do rzeczywistości. Schodzimy ze wzgórka na którym stała kiedyś bazylika i wracamy do Fordusia ukrytego przed słońcem w cieniu wielkiego platana.

Forduś ukryty pod platanem

Kawa w drodze
Po krótkim odpoczynku, kawce i kanapeczkach, ruszamy drogą 21 na północ, w kierunku dzisiejszej wioski Nikopolis. Po prawej stronie, za metalowa siatką wyrastają z ziemi pozostałości wspomnianej już bazyliki Alkisona.

Pozostałości bazyliki Alkisona
Jedziemy jeszcze kilkaset metrów i naszym oczom ukazuje się dawny teatr, a właściwie jego ruiny. Budowla powstała w pierwszym wieku naszej ery. Jak na dwa tysiące lat istnienia, najpierw jako obiekt dostarczający okolicznym mieszkańcom rozrywki, a później budulca, jest w całkiem niezłym stanie. Wejść nie możemy, bo otaczająca teren siatka wyraźnie sugeruje zakaz zwiedzania, ale z parkingu, na którym zatrzymaliśmy Fordusia, teatr widać. Był dość wysoki. Archeolodzy twierdzą, że miał dwa piętra. Odwracamy się do tyłu i naszym oczom ukazuje się troszkę zrujnowane, ale zrekonstruowane wejście na antyczny stadion. Andrzej – miłośnik wszelakich stadionów i obiektów sportowych – idzie postawić stopę na jego murawie. Dwa tysiące lat temu na tych obiektach odbywały się Nea Acta, czyli igrzyska na cześć Apollina, patrona miasta. Dzisiaj krążą tu tylko nieliczni, wrześniowi turyści.

Teatr w Nikopolis

Z teatru pozostały jedynie ruiny

Wejście na antyczny stadion zostało odrestaurowane

Antyczny stadion dzisiaj

Andrzej uwielbia oglądać antyczne obiekty sportowe
Przez wioskę Nikopolis stromą i wąska, asfaltową dróżką skrabie się nasz dzielny Forduś pod sporawą górę. Jedziemy do miejsca, gdzie w 31 roku przed naszą era stał namiot Oktawiana Augusta, z którego dzielny wódz obserwował toczącą się bitwę. Dzisiejsze Nikopolis to całkiem ładna, czysta wioseczka, w której można wynająć pokoje, przynajmniej tak sugerują plakietki na niektórych płotach. Nie ma tu jednak prawie nic poza pięknym widokiem na Morze Jońskie. Ale to co dla nas jest niczym, dla innych może być fajną atrakcją więc nie krytykujemy. Jeszcze troszkę wysiłku, kolejna redukcja biegów, kilka zakrętów i jesteśmy. Na szczycie wzgórza …. nie ma niestety prawie nic. Jesteśmy troszkę zawiedzeni. Wprawdzie stojącego namiotu rzymskiego cesarza się nie spodziewaliśmy, ale August wystawił tu przecież pomnik upamiętniający bitwę pod Akcjum. Był on poświęcony Marsowi, Posejdonowi i Apollinowi. Niewiele, a właściwie nic z niego do dzisiaj nie pozostało. Spoglądając „zza płota” widzimy coś co pewnie było kiedyś cokołem. August na pomniku kazał zamontować brązowe (z brązu) części dziobów ze statków Antoniusza. Te, które się nie zmieściły na cokole złożono w pobliskim budynku. 

Tyle pozostało z pomnika postawionego przez Oktawiana Augusta na cześć wygranej bitwy pod Akcjum

Gdzieś tu, na górze stał namiot Oktawiana, trzeba przyznać - widok na morze był niezły

Dzisiejsze Nikopolis jest ładną wioską
Na dół wracamy tą samą drogą. Jest już późne popołudnie, ale nie rezygnujemy z obejrzenia kolejnych starożytności. Jedziemy zobaczyć Odeon, który „ukrywa się” za wczesnochrześcijańskimi obwarowaniami. Z asfaltówki zjeżdżamy w prawo, w gruntową, polną drogę prowadzącą w poprzek mocno zaniedbanej łąki (no chyba, że jest to taki wielki trawnik) i docieramy do bramy w starych murach. Andrzej zatrzymuje Fordusia, bo nie bardzo wiemy, czy wolno nam wjechać samochodem za te mury. Nie ma jednak żadnych zakazów, a pani bileterka w kasie przy bazylice wyraźnie podkreślała, że do Odeonu i muzeum trzeba jechać samochodem. Rozglądamy się wokoło. Z prawej łąka, z lewej łąka, za nami droga, a przed nami mury Nikopolis i brama. Pusto. Żadnych ochroniarzy, żadnych turystów. Jedziemy.

Brama w murach Nikopolis

Robią wrażenie

Jechać? Nie jechać?
Jechać!
Za bramą polna droga, przecinając porośnięte zielskiem nieużytki, skręca w lewo. Jeszcze kilkaset metrów wzdłuż czyjegoś sadu i naszym oczom ukazuje się otoczony płotem Odeon. W ogrodzeniowej siatce jest otwarta brama, za którą stoi niewielka budka. Siedzi w niej wyraźnie znudzony mężczyzna. Wjeżdżamy, parkujemy przy budce. Pan nie reaguje. Wysiadamy, mówimy kalimera i pokazujemy kupione przed paroma godzinami bilety. Pan dziękuje i się uśmiecha. Idziemy zwiedzać Odeon. 

Wejście do Odeonu

Odeon od tyłu

Kiedyś przemieszczali się tędy ludzie

Dzisiaj wiele tajemnic kryje jeszcze ziemia

Tu odbywały się występy
Odeon to starożytna, grecka budowla, w której odbywały się występy muzyczne i teatralne. Miała amfiteatralną widownię i była całkowicie lub częściowo przykryta dachem, jednak nie dla wygody widzów, ale ze względów akustycznych. Odeony były zazwyczaj mniejsze niż teatry. Ten przed, którym właśnie stoimy mieścił kiedyś kilkaset osób, wiec nie był wielki. Zbudowano go w pierwszym wieku naszej ery i wykorzystywano do połowy trzeciego wieku. Pierwsze prace archeologiczne i rekonstrukcyjne przeprowadzono tu dopiero w 1960 roku, ale dzięki nim całość prezentuje się dzisiaj bardzo atrakcyjnie.

Widownia jest zrekonstruowana

Prezentuje się imponująco

Patrzymy w dół, 

Patrzymy w prawo - na mury i Morze Jońskie

Patrzymy w lewo - w prawym, górnym rogu widać dzisiejszą wioskę Nikopolis. To tam stał namiot Oktawiana
Skrabiemy się po widowni na szczyt. Z góry jest wspaniały widok na okolicę. Patrzymy na morze, starożytne mury w oddali, teatr, w pobliżu którego jeszcze niedawno byliśmy i pola, pola, pola. Wieki temu było tu ogromne miasto, miasto, w którym w osiemnastym roku Germanik, wnuk żony cesarza Augusta i ojciec cesarza Kaliguli, świętował w drodze do Syrii swój drugi konsulat, miasto w którym zimą sześćdziesiątego piątego roku przebywał Święty Paweł, miasto w którym w sześćdziesiątym szóstym roku rzymski cesarz Neron zatrzymał się w swojej podróży po Grecji i wreszcie miasto, w którym urodził się jeden z papieży, Eleuterus. Wielka historia kryje się tu za każdym rogiem, wyziera zza każdego krzaka, dziwi więc zupełny brak turystów. Jest wprawdzie połowa września, ale to nie wyjaśnia sytuacji. W Delfach, Olimpii, czy Koryncie jest teraz tłoczno. O Nikopolis jakby wszyscy zapomnieli. Szkoda, bo to fascynujące miejsce.

Forduś i Odeon
Opuszczamy odeon, żegnamy pana biletera nadal siedzącego samotnie w budce i wsiadamy do auta. Nasz bilet umożliwia jeszcze zwiedzenie muzeum, więc teraz tam się udajemy. Mieści się ono w nowym, zbudowanym w latach 1999 – 2001, budynku przy wjeździe do Prewenzy. Przed nami kilka minut jazdy samochodem.

Nowoczesny gmach Archeologicznego Muzeum w Nikopolis.
źródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:The_New_Archaeological_Museum_of_Nikopolis_(Preveza)_02.JPG 
Budynek muzeum jest ładny, nowoczesny i… pusty. Tak jak wszędzie, tak i tu brakuje zwiedzających. Pokazujemy bilety i jedynie w towarzystwie miłej pani pilnującej byśmy nic nie spsocili, wchodzimy do środka. W chłodzie wystawowych sal, w gablotach i na podwyższeniach stoją rzeczy wyprodukowane wiele set lat temu przez ówczesnych ludzi. Eksponatów nie jest wiele, ale są piękne. Przemierzamy sale (są tylko dwie) podziwiając artefakty. 

Głowa Oktawiana Augusta

A to Marek Agryppa

Marmurowa podstawa z płaskorzeźbą przedstawiającą greckich bogów. Znaleziono ją przy Pomniku Augusta na wzgórzu. Archeolodzy uważają, że była częścią dekoracji istniejącego tam ołtarza Apolla

Płaskorzeźba

Rury wodociagowe. Do Nikopolis wodę doprowadzał akwedukt

Amfory
Tu, w muzeum żegnamy się z Nikopolis, miastem, którego historia zakończyła się w średniowieczu, które opustoszało w dziesiątym wieku – jednak miastem zwycięstwa, miastem które nas zachwyciło.




Muzeum Archeologiczne w Nikopolis

Ceny biletów:
normalny - 8 Euro
ulgowy     - 4 Euro

Godziny otwarcia:
zima - od poniedziałku do piątku 8:00 – 15:00, w weekendy i święta zamknięte
lato  - czynne codziennie od 8:00 do 20:00

Zwiedzanie bezpłatne:
6.III.- Dzień Pamięci Meliny Marcouri
18.IV - Międzynarodowy Dzień Zabytków
18.V. -  Międzynarodowy Dzień Muzeów
Corocznie w ostatni weekend września – Europejskie Dni Dziedzictwa
28.X. – nie wiemy dlaczego

Bilety ulgowe przysługują:
- obywatelom Unii Europejskiej mającym ukończone 65 lat (po okazaniu dowodu tożsamości)
- studentom po okazaniu legitymacji studenckiej
- młodzieży do 18 roku życia (po okazaniu dowodu tożsamości)

Kemping na którym nocowaliśmy: 
Kemping Elena

Oddalono 86 kilometrów na północ od Nikopolis kemping Elena położony jest osiem kilometrów od portu Igoumenitsa. Byliśmy, sprawdziliśmy, nocowaliśmy i polecamy.
Jest to rodzinny biznes i atmosfera też jest rodzinna. Właściciele mieszkają na terenie kempingu, prowadzą tam również niewielką restaurację i sklepik. Zacienione wysokimi drzewami, trawiaste (po deszczach troszkę błotniste) miejsca kempingowe przylegają do samego morza. Morskie dno jest tu kamieniste i – na co trzeba bardzo uważać – dwa metry od brzegu gwałtownie opada. Zwłaszcza opiekunowie dzieci powinni na to zwrócić uwagę. Toalety i łazienki są czyste, chociaż jest ich zaledwie kilka, więc w sezonie może być tłoczno.

Ceny: za dwie dorosłe osoby, naszego Fordusia, w który śpimy i energię elektryczną zapłaciliśmy we wrześniu ubiegłego roku 21 Euro. WiFi dostępne bezpłatnie.

Kemping Elena

Kemping Elena

Kemping Elena

Camping Elena's Beach
Georgios Theodoridis
Plataria, Thesprotia - Greece
Tel. +30 26650.71031 - Fax +30 26650.71414

E-mail: info@campingelena.gr | elenasbeach@hotmail.com



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz