poniedziałek, 9 stycznia 2017

Tam gdzie zmagali się poprzednicy Bolta i Kusocińskiego czyli wizyta w antycznej Olimpii cz.II


Idziemy do wyjścia dziarsko przeciskając się przez spory tłumek wycieczkowiczów, którzy kupiwszy bilety starają się, w przeciwieństwie do nas, wejść do Muzeum Archeologicznego w Olimpii. Za chwil będą podziwiać to, co my obejrzeliśmy w ciągu ostatniej godziny. Pełni wrażeń wychodzimy na powietrze. Jest ciepło, ale Zeus nam jednak nie sprzyja. Niebo zasnuły biało-szare chmury, z których od czasu do czasu siąpi deszcz. Martwię się, bo zdjęcia będą kiepskiej jakości. Wiatr mocno wieje szarpiąc kurtkami i skutecznie zniechęcając do założenia kapturów. Przy takich podmuchach nie utrzymają się na głowach.

Plan starożynej Olimpii1: Północno-wschodnie propyleje; 2: Prytanejon; 3: Świątynia Filipa II Macedońskiego; 4: Świątynia Hery; 5: Pelopejon – grób legendarnego Pelopsa; 6: Nimfajon; 7: Metroon – świątynia Matki Bogów; 8: Zanes – brązowe posągi Zeusa; 9: Kryptoportyk z I w. n.e. łączący Altis ze stadionem; 10: Stadion; 11: Stoa Echo; 12: Gmach Ptolemeusza II Filadelfosa i Arsinoe I; 13: Stoa Hestii; 14: Budynki hellenistyczne; 15: Świątynia Zeusa; 16: Ołtarz Zeusa; 17: Dar wotywny Achajów; 18: Dar wotywny Mikytosa; 19: Nike Pajoniosa; 20: Gimnazjon; 21: Palestra; 22: Teokleon – mieszkania kapłanów; 23: Heroon; 24: Warsztat Fidiasza; 25: Łaźnie Kladeos; 26: Łaźnie greckie; 27 i 28: domy gościnne; 29: Leonidajon; 30: Łaźnie południowe; 31: Buleuterion; 32: Południowe stoa; 33: Willa Nerona. Skarbce I: skarbiec Sikionu; II: skarbiec Syrakuz; III: skarbiec Epidamnos; IV: skarbiec Byzantionu; V: skarbiec Sybaris; VI: skarbiec Cyreny; VII: niezidentyfikowany; VIII: ołtarz?; IX: skarbiec Selinunt; X: skarbiec Metapontum; XI: skarbiec Megary; XII: skarbiec Geli.
źródło: Wikipedia
Asfaltowa ścieżka prowadzi nas i innych turystów w kierunku niegdysiejszego Altisu czyli olimpijskiego świętego gaju ogrodzonego w zamierzchłych czasach murem i obsadzonego oliwkami, topolami, dębami i sosnami. Dzisiaj też rośnie tu trochę drzew. Poznaję oliwki, pinie, dęby, lipy, ale żadne nie ma z pewnością trzech tysięcy lat. Czas Altisu już dawno odszedł w niepamięć.

Sanktuarium w Olimpii
Jeszcze tylko przekraczamy lokalną drogę łączącą miasto Olimpia z okolicznymi wsiami, pokazujemy miłemu panu nabyte w muzealnych kasach bilety i wkraczamy na święty teren dawnych wyznawców Zeusa. Żwirową już teraz alejką wlewa się na teren niegdysiejszych wykopalisk strużka (bo na szczęście nie rzeka) turystów, przewodnicy w różnych językach opowiadają o wydarzeniach sprzed kilkudziesięciu wieków, ludzie z większym lub mniejszym zaciekawieniem, rozglądając się po okolicy, słuchają. Jest trochę jak w miejskim parku, ale w parku pełnym porośniętych mchem i mocno zwietrzałych głazów. Kamieni, które niegdyś były wspaniałymi budowlami. Włączamy wyobraźnię.
 
Sanktuarium w Olimpii: z prawej za drzewami widoczne kolumny Philippeionu, z lewej kolumny świątyni Hery
Antyczna Olimpia nigdy nie była miastem. Od około dziesiątego wieku przed naszą erą było to święte miejsce, sanktuarium poświęcone Zeusowi, które nazwano Olimpią by nawiązać do góry zamieszanej przez tego boga. Nie od razu powstały tu budowle, których ruiny możemy dzisiaj oglądać, nie od razu też powstała świątynia Zeusa. Początkowo był jedynie ołtarz, na którym składano dary. Kult musiał być jednak bardzo silny, a miejsce ważne dla Greków, bo przez całe stulecia ludzie tu przybywali, modlili się, składali ofiary, budowali nowe świątynie i oczywiście zmagali się w zawodach sportowych.

Greccy zapaśnicy. Płaskorzeźba z Muzeum Archeologicznym w Atenach
No właśnie, skąd u starożytnych Greków takie zamiłowanie do sportu? Uczeni, jak to uczeni. Są w swych teoriach podzieleni. Niektórzy uważają, że sport był  niezbędnym przygotowaniem do wojny, ćwiczeniem ciała, zdobywaniem sprawności przydatnej w późniejszej walce, bo, że prędzej czy później trzeba będzie walczyć, że wybuchnie jakaś wojna, było pewne. Taki już człowiek jest. Lubi się bić, zdobywać, zabierać coś innym, a Grecy pod tym względem nie różnili się od reszty ludzkości. Druga teoria zakłada coś wręcz przeciwnego. Sport był według niej wentylem bezpieczeństwa, który pozwalał ludziom rywalizować i wyżywać się w walce w czasie pokoju. Dzięki takiej rywalizacji wojny były rzadsze i ofiar mniej.
Obje teorie są równie prawdopodobne, obie logiczne. Tyle, że teorie to tylko teorie. Nikt już nigdy żadnego starożytnego Greka nie zapyta po co ścigał się na chwałę Zeusowi. Myślę, że sport był po prostu korzystny dla zdrowia i sprawności, dawał rozrywkę oglądającym, kreował też – jak to byśmy dzisiaj powiedzieli – celebrytów, czyli ulubieńców tłumów.  Osoby nie mając innych możliwości, a mające odpowiednie predyspozycje fizyczne,  robiły więc karierę w sporcie.
Czy czegoś to państwu nie przypomina?
Grecy tylko wymyślili igrzyska. I chwała im za to.
 
Zwietrzałe kamienie przypominają o niegdysiejszej wielkości Olimpii
Przestało siąpić, ale wiatr się niestety zwiększył. Nie spodziewaliśmy się wichury w Grecji. Na szczęście temperatura nie spada. Mijamy gimnazjon – miejsce fizycznych i umysłowych ćwiczeń obywateli. Był praktycznie w każdym polis (greckim mieście-państwie) co dobrze świadczy o antycznych mieszkańcach tej części Europy. Trochę szkoda, że w pewnym momencie ludzie zapomnieli o korzyściach jakie niesie ćwiczenie ciała i umysłu (to też robiono w takich przybytkach). Spoglądamy na miejsce opisane na tabliczce jako gimnazjon. Marnie się dzisiaj prezentuje. Kilka potłuczonych kolumn leży w zalanym deszczówką dole.

Pozostałości olimpijskiego gimnazjonu
Pierwsze, udokumentowane, olimpijskie igrzyska odbyły się w 776 roku p.n.e.. Znamy ich zwycięzcę. Był nim nijaki Korobos z Elidy. Nie znaczy to oczywiście, że wcześniej w sanktuarium nie organizowana sportowych zmagań na chwałę bogów. Były, tyle tylko, że nie przetrwały lub jeszcze nie odnaleziono materialnych dowodów takich rozgrywek. Ale w  ludzkiej pamięci zostały legendy. Właśnie w legendzie zachowała się informacja o tym, że w 820 roku p.n.e. wyrocznia delfijska nakazała królowi Sparty przywrócenie igrzysk w Olimpii (co prawdopodobnie oznacza, że igrzyska były organizowane w Olimpii już wcześniej). Król się wyroczni nie sprzeciwił. Zawarł, jak byśmy to dzisiaj powiedzieli, pokojowe porozumienie z dwoma innymi władcami, mianowicie z królem Elidy i królem Pisy. Porozumienie spisano na brązowym dysku, który złożono w świątyni Hery. Traktat gwarantował uznanie świętości sanktuarium w Olimpii, organizowanie igrzysk co cztery lata, gwarantował pokój w trakcie zawodów i bezpieczeństwo dla zawodników. Nazwano to ekecheirią czyli pokojem bożym, a dosłownie słowo to znaczy „wciągnięcie ręki”. Człowiek jest jednak istotą ułomną zasady traktatu złamano więc w starożytności dwa razy. Pierwszy raz w 420 roku p.n.e. (zrobili to Spartanie), drugi raz w 364 roku p.n.e. (Arkadowie i Pisańczycy chcąc przejąć organizację igrzysk).
Nowożytne igrzyska (odbywają się od 1896 roku) nie wygaszają niestety światowych konfliktów, ale same zawody to okazja do spokojnej rywalizacji sportowców z całego świata. Niestety w 1972 w Monachium ta spokojna rywalizacja również została zbrukana przez atak terrorystyczny. Grupa Palestyńczyków z organizacji „Czarny Wrzesień” wdarła się do wioski olimpijskiej i wzięła izraelskich sportowców jako zakładników. To były naprawdę tragiczne igrzyska. Zginęło wówczas w sumie 17 osób.

Philippeion, a właściwie to co z niego zostało
Zatrzymujemy się przy okrągłej budowli, z której zachowały się w całości tylko trzy jońskie kolumny. Niewiele, chociaż biorąc pod uwagę blisko dwa i pół tysiąca lat jakie upłynęły od jej wystawienie to jednak sporo. Jest to, a właściwie był tolos (okrągła świątynia) ufundowany przez Filipa II Macedońskiego, króla który osobiście brał udział w igrzyskach olimpijskich i nawet wygrywał. Tych kolumn stało w czasach olimpijskiej świetności aż 18, a w środku było jeszcze dodatkowych 9 - korynckich. 

Odbudowane jońskie kolumny Phillipeionu
Philippeion – bo tak nazywany jest ten obiekt - został zbudowany z wapienia i marmuru około 340 roku p.n.e., by uczcić zwycięską bitwę Macedończyków pod Cheroneją. Po gwałtownej śmierci króla (został zamordowany) budowę Philippeionu kazał dokończyć Aleksander Wielki. Miała ona, a właściwie ma, bo przecież nadal jej część stoi, 15 metrów średnicy. Dach był marmurowy, ozdobiony na szczycie wykonaną z brązu makówką. Główne pomieszczenie miało dwa okna, a w środku stały pomniki Filipa, Aleksandra i członków ich rodziny. Wykonano je z chryzelefantyny (kość słoniowa i złoto) podobnie jak fidiaszowego Zeusa uznanego za jeden z siedmiu cudów starożytnego świata. Musiało to wyglądać imponująco. Z pewnością świadczyło o ówczesnej potędze Macedonii i jej władców.
Philippeion
Narożnik Palestry
Przez chwilkę podziwiamy jeszcze macedońską budowlę, jedyną na terenie Altisu poświęconą osobie, a nie bogu. Odwracamy się do tyłu, robimy kilka kroków i wchodzimy na teren palestry. Dzisiaj to słowo oznacza adwokaturę, ale w dawnej Grecji był to budynek, w którym ćwiczyli zapaśnicy i bokserzy, czworokątna budowla z dziedzińcem po środku.  Zostały z niej oprócz fundamentów przede wszystkim kolumnady portyków. Szare, omszałe kamienie, ale stojąc w kilku szeregach tworzą klasyczny porządek i architektoniczny spokój. Nawet teraz, gdy są już mocno nadgryzione zębem czasu, miło się na nie patrzy. Jest w nich arystokratyczna elegancja, a przecież było to tylko boisko treningowe. 

Kolumny portyków palestry 

Palestra
Przechadzamy się po palestrze. Próbujemy wyobrazić sobie gdzie były pokoje dla zawodników, gdzie salki treningowe, gdzie składy oliwy do nacierania ciał.
Palestry, podobnie jak gimnazjony, łatwo było znaleźć w każdym z polis. Ćwiczyli w nich pod okiem trenerów młodsi i starsi chłopcy, nabywali sportowych umiejętności, kształtowali męskie ciała. Trzeba bowiem pamiętać, że dla starożytnych Greków to nie kobiece, ale męskie ciało było wzorcem piękna.

Wejście do palestry

Wejście do palestry
Dziedziniec palestry. Tu ćwiczyli antyczni zapaśnicy
Czas szybko mija, a my jesteśmy dopiero na początku archeologicznego parku w Olimpii. Jak okiem sięgnąć widzimy ruiny wśród drzew. Trzeba troszkę przyspieszyć oglądanie, bo zmrok nas tu zastanie. Idziemy na stadion, wspaniale się tu zachowałmówi Andrzej. Ruszamy więc w stronę świątyni Hery i miejsca gdzie zapalany jest współcześnie ogień olimpijski.

Przez kolumnadę palestry widać żółte kolumny świątyni Hery


C.d.n. już za kilka dni. Zapraszamy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz