8 września 2016 roku Olimpia, Grecja
Cuda świata - któż
nie chciałby ich zobaczyć.
Tyle jest przecież
na kuli ziemskiej urzekających miejsc stworzonych przez Matkę Naturę lub przez człowieka.
Starożytni też mieli
podobne odczucia. Mieli też swoje cuda.
Do miejsca gdzie
stał jeden z nich właśnie się zbliżamy.
Wichrzysko
szarpie drzewami. Nie tak wyobrażaliśmy sobie greckie lato. Robi się szaro-jesiennie,
na szczęście nie pada już deszcz. Szerokie, żwirowe ścieżki, wzdłuż i w szerz
przecinające teren dawnych wykopalisk, nadają temu miejscu wygląd dziwnego parku,
w którym zamiast kwiatów królują kamienie. Rozglądamy się wokoło – turystów
wyraźnie ubyło. Pewnie z powodu coraz późniejszej godziny i coraz gorszej pogody.
My dzielnie wędrujemy dalej wspominając historie tego miejsca.
Antyczna Olimpia |
To
co kiedyś było antycznym sanktuarium dzisiaj jest terenem archeologicznym. Wbrew
pragnieniom ostatniego cesarza wschodniego i zachodniego cesarstwa rzymskiego
Teodozjusza I Wielkiego (w 394 roku zakazał odbywania pogańskich, jego zdaniem,
igrzysk) i decyzjom jego wnuka, cesarza już tylko wschodnio-rzymskiego
Teodozjusza II (w 426 kazał tutejsze sanktuarium
zburzyć) greccy bogowie to miejsce dla ludzkości ocalili. Powoli, acz
systematycznie rozkradana Olimpia (elementy z brązu zniknęły przetopione, a
kamień przydał się starożytnym budowlańcom) przykryta została osuniętą ze
wzgórza Kronion ziemią i mułem z rzeki Kladeos. Na setki lat wszystko zniknęło
z ludzkich oczu.
Starożytna Olimpia, budowle rzymskie |
Dla
współczesnych Olimpia została odkryta w 1766 roku przez podróżującego po Grecji
angielskiego badacza starożytności Richarda Chandlera. Popijając wieczorkiem winko
w małej wiosce na zachodnim Peloponezie dostrzegł wystające z ziemi doryckie kolumny, wokół których
owijały się zielone pędy winorośli. Podróżnik pogrzebał w swoich notatkach,
podumał i uznał, że jest to miejsce antycznych igrzysk. Nie pomylił się. My,
współcześni podróżnicy na takie spektakularne odkrycia raczej liczyć już nie
możemy. Szkoda, bo tak by się chciało coś gdzieś znaleźć, gdzieś wygrzebać z
ziemi.
Niewiele zostało z dawnej zabudowy Altisu |
Archeolodzy
dotarli tu po raz pierwszy w XIX wieku. W 1829 roku łopaty wbili w olimpijski
grunt Francuzi, dlatego też część rzeźb ze świątyni Zeusa można oglądać dzisiaj
w Luwrze. Mieszkańcy Elidy pomocników nielegalnie wywożących artefakty
(nazwijmy to po imieniu, ukradli to co znaleźli) pogonili, gdy tylko zorientowali
się gdzie ich historyczna spuścizna znika. Wiele lat i wody w Kladeosie musiało
następnie upłynąć zanim Niemcom udało się przekonać włodarzy tych terenów o
swoich uczciwych, archeologicznych zamiarach. W 1875 roku jednak potomkowie
starożytnych sportowców w prawość naszych zachodnich sąsiadów wreszcie
uwierzyli i Ernest Curtius rozpoczął wykopaliska, a to co wydobył pokazano w
pierwszym na świecie muzeum powstałym na terenie wykopalisk.
Ten fragment ze świątyni Zeusa w Olimpii dzisiaj można zobaczyć w Luwrze źródło: Wikipedia |
Pozostałości świątyni Zeusa |
Świątynia Zeusa w Olimpii była ogromna, dlatego jej pozostałości nadal robią wrażenie |
Schody do świątyni Zeusa... |
...są kamienne |
... i dobrze zachowane. |
Żwirowa
alejka, którą idziemy doprowadza nas wreszcie do najważniejszego miejsca
dawnego Altisu. Wielkie głaziska porozrzucane bez ładu i składu zasłaniają
widok. Tylko solidne schody świadczą, że był to kiedyś ogromny budynek. Po tych
schodach tysiące lat temu wchodzili ludzie, by pokłonić się z atencją Zeusowi lub
by tylko zobaczyć sławną, odwzorowującą go rzeźbę. 10 stopni po których stąpała
historia. Całkiem nieźle jak na swój wiek wyglądają, chociaż widać, że czas ich
nie oszczędzał, a wiatr i woda zrobiły swoje. Zwietrzały kamień wygląda dzisiaj
jak, pokryty bliznami po ciężkiej chorobie, stary człowiek. Schody prowadzą do
najważniejszego miejsca w Olimpii, do świątyni Zeusa. Stoimy przed nimi i
walczymy z przemożną chęcią powędrowania w górę, ale wiszące sznurki wyraźnie
sugerują zakaz wstępu. A może by tak spróbować? Wokoło nikogo nie ma. Nie.
Gdyby każdy próbował, to z tych kamieni jeszcze mniej by zostało.
Kolumny świątyni Zeusa w Olimpii miały ponad dwa metry średnicy. Z prawej strony widać piedestał Nike |
Piedestał Nike w Olimpii... |
... kiedyś wyglądał tak. Marmurowy posąg stojący dzisiaj w muzeum wykonał Pajonios z Mende na zamówienie Meseńczyków w podziękowaniu dla Zeusa za wygraną bitwę ze Spartą |
Posąg Nike w muzeum w Olimpii |
Andrzej
ogląda wielkie powywracane kolumny, a ja stojąc przed tym świętym dla
starożytnych przybytkiem, patrzę w prawo. Gdzieś tam był usypany z ofiarnych
popiołów ołtarz Zeusa, bo nie od początku szef greckich bogów miał tu wielki,
kamienny dom. Nic z tego skromnego, pierwotnego ołtarza nie zostało. Postarali
się o to oczywiście obaj wspominaniu już, rzymscy cesarze.
Świątynie
zbudowano w V wieku przed naszą erą, a zaprojektował ją Libon z Elidy. Miała
sześć kolumn z przodu, sześć z tyłu i po trzynaście po bokach. Była największą
tego typu budowlą na Peloponezie. Kolumny miały ponad dziesięć metrów
wysokości, a ich średnica przekraczała dwa metry. Gi – gan – ty – czne. Patrzę
w górę, ale widać tylko zasnute chmurami niebo. Dwa tysiące lat temu
widziałabym ogromne, kamienne walce i wspaniały fronton z rzeźbami. Andrzej
staje przy jednym z „krążków” leżących dzisiaj na ziemi, a ja pstrykam zdjęcia.
Mój mąż ma ponad metr siedemdziesiąt wzrostu. Kamień sięga mu aż do szyi mimo,
że kilkadziesiąt centymetrów zagłębione jest w ziemi. No wielkie, po prostu
wielkie. Po raz setny nachodzi nas podziw dla antycznych inżynierów. Panowie
współcześni budowlańcy: proszę zbudować coś takiego.
Świątynia Zeusa dzisiaj |
W
świątyni stał posąg Zeusa. Był wielki, wykonany z chryzelefantyny (kość
słoniowa i złoto), wspaniały. Na tyle wspaniały, że Antypater z Sydonu w drugim
wieku naszej ery wpisał go na listę siedmiu cudów ówczesnego świata. Co się z
nim stało po ośmiuset latach od stworzenia? Tak na pewno, to nie wiadomo, ale
bizantyjski historyk Georgios Kedrenos twierdzi, że wywieziono go, po
„zlikwidowaniu” sanktuarium, do Konstantynopola, a tam prawdopodobnie spłonął w
pożarze w 475 roku naszej ery. Tyle tylko, że Kedrenos napisał to w jedenastym
wieku.
Antyczna moneta elidzka z wyobrażeniem posągu Zeusa w Olimpii źródło: Wikipedia |
Posąg
został wyrzeźbiony, wykonany - nie wiem,
które słowo jest odpowiedniejsze - z
chryzelefantyny. Oznacza to, że wszystkie odkryte części ciała boga wykonano z
kości słoniowej, a włosy, szaty i buty ze złota. Całość obudowano na stelażu.
Autorem
dzieła był Fidiasz, znany grecki rzeźbiarz, dzisiaj uznawany za wybitnego
przedstawiciela starożytnej, greckiej rzeźby klasycznej. Był przyjacielem
Peryklesa i pewnie dlatego kierował pracami rzeźbiarskimi przy budowie
ateńskiego Akropolu. Niestety greccy wrogowie Peryklesa (zawiść to nie jest
nasz wynalazek), by mu zaszkodzić, czepili się biednego Fidiasza i oskarżyli go
o różne, straszne w tamtych czasach, przewinienia. A to, że popełnił świętokradztwo
i swoją podobiznę umieścił nie tam gdzie trzeba, a to że jakieś wyrzeźbione
bóstwo ma twarz Peryklesa i żeby wyrok był nieuchronny dołożono jeszcze prozaiczne
defraudacje i niegospodarność podczas prac na Akropolu. Uciekając przed
kłopotami Fidiasz wylądował w Olimpii i mając dużo czasu podjął się wykonania
posągu Zeusa. Tak przynajmniej mówi część historyków, bo oczywiście zawsze
znajdzie się jakiś naukowiec, który uważa, że było inaczej.
W pracowni Fidiasza |
Na fundamentach warsztatu postawiono bizantyjski kościół |
Fidiasz
pracował nad podobizną boga 5 lat. Oczywiście nie sam. Miał armie ludzi do
pomocy. Zbudowano mu też obok świątyni specjalną pracownię, której fundamenty
stoją do dzisiaj. W piątym wieku naszej ery resztki fidiaszowego warsztatu przerobiono
na bizantyjski kościół. Nieźle zachowane ruiny tego, chrześcijańskiego
przybytku widzimy za świątynią. Ruszamy więc wolno w tamtą stronę. Nie
bizantyjskie pozostałości kościoła jednak nas ciągną, a chęć postawienia nogi
na ziemi po której niegdyś chodził genialny artysta sprzed wieków.
Andrzej, niczym Fidiasz, wchodzi do pracowni |
Tu Bizantyjczycy zrobili ołtarz... |
i warsztat Fidiasza przerobili na kościół |
Budynek
jest spory, zbudowany z małych cegiełek i wielkich kamieni. Wewnętrzne przejście podstemplowano
zupełnie współczesnymi podporami. Prawdopodobnie groziło zawaleniem. O dziwo
można bez przeszkód dostać się do środka. Schodzimy po schodach. Wszędzie leżą resztki kolumn, z
prawej strony był pewnie ołtarz. Z antycznej, rzeźbiarskiej pracowni zostały
tylko głazy fundamentów, ale świadomość, że tutaj Fidiasz i jego ludzie przerabiali
tony złota i kości słoniowej na posąg Zeusa jest podniecająca.
Bizantyjski kościół na fundamentach warsztatu Fidiasza |
Bizantyjski kościół na fundamentach warsztatu Fidiasza |
Ściany
chronią od wiatru. W spokoju dumamy nad przeszłością tych kilkudziesięciu
metrów kwadratowych. Skąd wiemy na
przykład, że budynek był pracownią Fidiasza? Odpowiedź jest prosta: na pewno
nie wiemy nic. Artysta jednak gdzieś musiał Zeusa wyrzeźbić. Nie w świątyni, bo
bałagan i hałas, a poza tym nie do tego świątynia służyła. Grecki geograf Pauzaniasz,
który w drugim wieku naszej ery w Olimpii był osobiście , napisał w swoim dziele „Wędrówki po Helladzie”, że pracownię
Fidiasza widział. Jak widział to była. Gdzie? Niemieccy archeolodzy pokopali w
ziemi i w zrujnowanym bizantyjskim kościele znaleźli terakotowe formy do złotych
odlewów pofałdowanych szat, fragmenty kości słoniowej, narzędzia rzeźbiarskie i
wreszcie główny dowód: naczynie do wina z napisem „należę do Fidiasza”. Z dużą
dozą prawdopodobieństwa można więc stwierdzić, że znaleźli warsztat. Odruchowo
patrzymy pod nogi. Może z ziemi i trawy wystaje gdzieś jeszcze coś
fidiaszowego. Nie wystaje? Trudno.
Wyobrażenie posągu Zeusa z 1815 roku źródło: Wikipedia |
Pomnik
Zeusa był duży, miał ponad dwanaście metrów wysokości. Do dzisiaj zachował się jeden antyczny wizerunek tego światowego cudu i jest to niestety tylko rewers
malutkiej monety z Elidy. Niewiele. Nigdy też, chociaż chryzelefantynowy Zeus
trwał na swoim, świątynnym miejscu 800 lat, nikt nie wykonał kopii rzeźby. Na szczęście pozostały
opisy. Oddajmy więc głos Pauzaniaszowi:
Bóg siedzi na tronie, wykonany ze złota i z kości
słoniowej. Na jego głowie spoczywa wieniec z gałązek oliwki. W prawej dłoni
trzyma Nike; ona także z kości słoniowej i ze złota. Nike ma w ręku przepaskę
zwycięstwa, na głowie wieniec. Bóg w lewej dłoni dzierży berło ozdobione
wszelkimi metalami. Ptakiem siedzącym na berle jest orzeł. Ze złota są również
sandały boga i płaszcz. Na płaszczu są wyrzeźbione postaci zwierzęce, spośród
kwiatów lilie(…)
Tron mieni się od złota i drogich kamieni, hebanu i kości
słoniowej. Wykonane są na nim postacie zwierzęce albo jako malowidła, albo jako
płaskorzeźby. Są cztery posągi Nike, w postawie tanecznic, przy każdej nodze
tronu. Dwie inne u kostek nóg Zeusa. Przy obu przednich nogach tronu leżą
chłopcy tebańscy, których porwały Sfinksy. A pod sfinksami Apollo i Artemis
zabijają strzałami z łuku dzieci Niobe.
Pauzaniasz, Wędrówka po Helladzie V 11,1 i 11,2, tłum. Janina
Niemirska-Pliszczyńska
No cóż.
Nic dodać, nic ująć. Musiało to robić na ludziach wrażenie.
Robi
się późno. Czas pomyśleć o noclegu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz