|
Nie wiedzieliśmy, że ten widok to zapowiedź zmiany pogody |
Jutro wracamy do domu. Zanim jednak przywitamy polską stolicę jeszcze trochę wspomnień z Grecji.
* * *
Poranek na kempingu w mieście
Epidauros powitał nas zachmurzonym niebem. Jeszcze nie wiedzieliśmy, że to
zapowiedź większego i jak na Grecję o tej porze roku niespotykanego załamania
pogody. Nie wiedzieliśmy też, że to zapowiedź nadchodzącego kataklizmu, który
narobi wiele szkód, w wielu rejonach Grecji.
Nieświadomi nadchodzących „meteorologicznych
atrakcji” ruszyliśmy, jak to w Grecji, przez góry, do Sparty i Mistry.
* * *
Jadąc przez historyczną Argolidę
(dziś ten region również tak się nazywa) zastanawialiśmy się, które miejsca
dawnego państwa Achajów odwiedzić. Trzeba wybierać, albo przedłużyć wakacje.
Nasze są jednak dostatecznie długie, więc decydujemy: omijamy stare Argos,
jedziemy do Tyrynsu.
|
Starożytny Tyryns, a raczej to co po nim zostało |
|
Kamienna galeria w Tyrynsie - jak oni to zrobili |
Tyryns przypomina nam Mykeny w miniaturze. Chociaż miasto jest dużo mniejsze od tego, w którym władał Agamemnon, to również budzi zachwyt. Budzi też podziw dla inżynierskich umiejętności
starożytnych budowniczych i szacunek dla ludzi żyjących tyle tysięcy lat temu, którzy nie mając wiedzy współczesnych architektów, ani ich technicznych możliwości, zaplanowali i wybudowali tak potężny gród.
|
Nasza obecność pokazuje wielkość murów Tyrynsu |
Achajowie zbudowali twierdzę i
pałac w Tyrynsie w XIV i XIII wieku przed naszą erą. Rządził w nim podobno w
swoim czasie mityczny Amfitrion mąż Alkmeny. To właśnie on był oficjalnie
tatusiem Heraklesa. Dla mniej obeznanych z mitologią wyjaśnienie: Herakles to
ten siłacz „co łeb urwał Hydrze”. Nieoficjalnie o przyjście na świat tego
sympatycznego herosa postarał się Zeus przybrawszy postać Amfitriona. Tak czy
inaczej należy domniemywać, że Herakles urodził się w pałacu w Tyrynsie. Fajnie
było po nim chodzić i myśleć, że to tutaj mały Hercio ukręcił łeb wężowi
przysłanemu przez zazdrosną Herę.
|
Mury Tyrynsu są przy drodze, greccy kierowcy mijają je obojętnie |
Z Tyrynsu, szlakiem Herkulesa i
jego prac, udaliśmy się do Lerny. To zapomniane przez turystów miejsce jest
jednym z najważniejszych stanowisk archeologicznych w Grecji. Nie prezentuje
się jednak okazale więc nie przyciąga uwagi organizatorów wycieczek. A
wystarczy za wioską Mili zjechać w szutrową dróżkę (trochę ukryta w krzakach
więc łatwo ją przeoczyć), stanąć na maluteńkim parkingu pod orzechem włoskim,
kupić bilet za kilka euro, by zobaczyć to co pozostało z najstarszych ludzkich
osad w Grecji. Pozostałości domów z trzeciego tysiąclecia przed naszą erą,
pałacu i murów może nie porażają ogromem, ale świadomość tego jak są wiekowe
nie pozwala przejść (a właściwie przejechać) obok tego miejsca obojętnie.
|
Ruiny pałacu w Lernie |
|
Lerna |
|
Lerna - to co pozostało |
No i właśnie w Lernie Herakles zabił
dziewięciogłową hydrę. Owa istota zamieszkiwała podobno bagna, których do
dzisiaj wokół Lerny nie brakuje.
* * *
Skoro już tak uczepiłam się
biednego Heraklesa dodam tylko, że byliśmy również w miejscu gdzie wykonał on
pierwszą ze swoich dwunastu prac, czyli w starożytnej Nemei. Leży ona niedaleko
Koryntu. To tam słynny siłacz udusił lwa zwanego oczywiście nemejskim.
|
Pozostałości starożytnej Nemei |
Zwiedzamy i jedziemy, jedziemy i zwiedzamy.
Opuszczamy historyczną Argolidę, wjeżdżamy do nie mniej znanej Arkadii. Przed
nami Tegea, dowód na to, że w Grecji wielka historia splata się z realnym
życiem dosłownie wszędzie.
|
Świątynia Ateny Alea w dawnej Tegei |
Mała wioseczka Alea zamiast rynku
ma ruiny ogromnej świątyni Ateny Alea. Ogrodzone siatką są - moim zdaniem - nie
dlatego żeby turyści nie wchodzili bez biletów, bo z zewnątrz wszystko widać
doskonale, ale po to by kury i indyki nie biegały po szacownych kamieniach. Tu
też nie ma turystów. Panuje nie zmącona niczym cisza, mieszkańcy wsi Alea
zajęci są codzienną pracą, tylko w budce przy wejściu na wykopaliska przysypia znudzony bileter.
|
Bizantyjska świątynia wybudowana na ruinach starożytnego teatru we wsi Alea |
|
Wieś Alea - okna dmów przy drodze wychodzą na starożytne ruiny |
|
Ruiny świątyni Ateny w środku wsi |
|
Tegea - indyki podziwiają ruiny |
Tegea była w dawnych czasach
potężnym miastem i ważnym ośrodkiem kultu. W świątyni Ateny Alea szukali
schronienia zbiegowie. Dzisiaj jest tu ciszo i spokojnie.
Zaczyna kropić deszcz. Jedziemy
dalej, do bizantyjskiej Mistry.
* * *
Średniowieczne miasto wita nas chmurami. Przebijające się przez nie
promienie słońca jeszcze nie zapowiadają nadchodzącej ulewy. Kupujemy bilety i
przenosimy się w świat wąskich, stromych, kamiennych uliczek położonej na
zboczu góry Tajget Mistry.
|
Uliczki starej Mistry |
|
Mistra |
Dziwne nachodzą nas uczucia.
Mistra założona została na początku XIII wieku, ma więc ponad 800 lat, ale po
wizycie w takich miejscach jak na przykład Mykeny wydaje się bardzo
współczesna. Jeszcze w I połowie XX wieku mieszkali tu ludzie, ale miasto było
już wówczas ruiną. Prace rekonstrukcyjne rozpoczęto w II połowie ubiegłego
wieku, ale do czasów świetności jeszcze Mistrze daleko. Pierwsze kroki kierujemy do najstarszej świątyni czyli do Mitropolis. Mistrę założyli wprawdzie Normanowie, ale już pół wieku później trafiła pod panowanie Bizantyjczyków. Właśnie wtedy, za panowania Michała VIII Paleologia powstała ta świątynia. Widać wyraźnie, że przeprowadzono tu prace rekonstrukcyjne.
|
Mitropolis |
|
Mitropolis |
|
Orzeł bizantyjski w Mitropolis |
|
Freski w Mitropolis |
|
Mitropolis - fresk na kopule |
Wspinamy się coraz wyżej po górskim zboczu
oglądając kolejne kościoły i klasztory w większości zrujnowane ale przecież nie
wszystkie. Klasztor Pandanassa czyli Królowej Świata jest zamieszkany. To
ostatnia świątynia wzniesiona w starej Mistrze. Zakonnic, bo jest to żeński
klasztor, nie widać, ale widać efekty ich pracy: kwiaty w doniczkach
poustawiane na wąskim klasztornym dziedzińcu.
|
Klasztor Pandanassa |
|
Kościół przy klasztorze |
|
Kościół przy klasztorze Królowej Świata |
|
Freski |
Robi się coraz ciemniej, zza góry słyszymy coraz
groźniejsze pomruki burzy. Zaczyna coraz mocniej padać, a już za chwilę z nieba
leją się hektolitry wody. Rezygnujemy z wejścia na szczyt, na którym wznosi się
majestatycznie zamek wybudowany w połowie XII wieku przez Wilhelma II
Villehardouin.
|
Ten żółty śmieszny ludzik to ja |
Trudno, trzeba pomyśleć o
bezpiecznym zejściu na dół. Starając się nie poślizgnąć na zalanych wodą
kamiennych dróżkach Mistry, odziani w śmieszne, ale nieprzemakalne, żółte
pelerynki schodzimy w dół. Leje jak z cebra. Rozpoczyna się burza. Potrwa 12
godzin. Drogą z Mistry do Sparty będzie płynęła rzeka wody. Zaleje wiele
miejsc, wiele domów. Wyrządzi ludziom wiele szkód. My przetrwamy bezpiecznie na kempingu Castle
View.
|
Mistra w deszczu |