Wreszcie pada, a po deszczu świat jest piękny. Świeżutki, czyściutki,
pachnący. Jak brylanciki świecą na kwiatach kropelki wody. Ślimaki wypełzają
gromadnie z kryjówek, w których schowały się przed suszą. Wraca uśpione słonecznym blaskiem życie.
Wczoraj wieczorem mieliśmy gościa. Kłujący, tupiący, chrupiący. Wpadł na chwilkę. Coś tam
podjadł. I wrócił do lasu. On lub ona. Fajny.
Fajny jeżyk.
Przypomninają mi się wakacje w dziecińsstwie, kiedy największa radością było bieganie boso po kałużach, a deszcz był wybawieniem dla corocznych plonów ;]
OdpowiedzUsuń😃Oj, prawda, prawda. Nasze dzieciństwo było już jakiś czas temu😊, ale doskonale wszystko pamiętamy. Po deszczu świat pachniał. Pozdrawiamy🙂.
OdpowiedzUsuń