Tragedia w sroczej rodzinie. Tak
można nazwać to, co wydarzyło się dzisiaj rano w naszym, malutkim ogródku.
Głośny, przeraźliwy i gwałtowny krzyk ptaków wywabił nas z domu. Nad
trawnikiem, skrzecząc przeraźliwie, latały sroki. Przysiadały na płocie i
sąsiednim dachu. Na trawniku natomiast leżał, niestety nieżywy, młody ptak.
Młodzik prawdopodobnie zahaczył o druty telefoniczne rozciągnięte nad naszymi
włościami. Zrozpaczona srocza mama jeszcze kilkakrotnie wracała pod nasz dom, zanim pogodziła się z sytuacją i odleciała. No cóż. Przykro.
Matczyna rozpacz to matczyna rozpacz. Bez względu na gatunek zwierzęcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz