Przez otwarte
okna Fordusia, zza wysokiego, ceglanego muru otaczającego zamkowy park, dochodził potwornie głośny, przeraźliwy ptasi wrzask. Było w nim coś
niepokojącego. Powiało grozą. Spojrzeliśmy z Andrzejem na siebie. „Ptaki”
Hickoka przypomniały się nam od razu.
Wyskoczyliśmy z samochodu i jak
na komendę zadarliśmy głowy do góry. Nic. Tylko spokojny błękit czyściutkiego
nieba i słoneczny, nie ograniczony żadnymi chmurami blask, a wokoło sielskie
obrazki jakie jeszcze można, gdzie niegdzie, znaleźć na polskiej wsi. Kilku
facetów siedzących z wędkami nad miejscowym stawem w nadziei złowienia wielkiej
ryby, szarość jeszcze uśpionych pół, zieleniące się oziminy i ciemna linia lasu
na horyzoncie. Ciepły, marcowy dzień zachęcił nas do zorganizowania wycieczki i
oto staliśmy przed bramą do oporowskiego zamku. W samym sercu Mazowsza. Ptaki
wrzeszczały jak szalone.
* * *
28 marca 2017 Oporów
Stoimy na drodze przecinającej
wieś Oporów i podziwiamy mury. Z lewej strony, skryty w cieniu, mający już lata
świetności za sobą, obdarty z tynku, mur parkowy zza którego wychylają się
wielkie, bezlistne jeszcze w marcu drzewa (to z gałęzi tych drzew dochodzi
ptasi jazgot), a z drugiej strony mur otaczający dawne zabudowania
gospodarskie, piękny, zbudowany z cegły i polnego kamienia. Jest zalany słonecznym blaskiem więc
prezentuje się dzisiaj wyjątkowo atrakcyjnie, no i oczywiście, jak zawsze, zachwyca
swoim wyglądem Andrzeja. Niby tylko mur osłaniający dawne obory i chlewy, ale
jakże kunsztownie wykonany. Zwieńczony blankami, ozdobiony misternie ułożonymi
w szpic głazami – istne cudeńko „gospodarskiej” architektury.
Mur otaczający dawne zabudowania gospodarcze |
Oporów - droga przez wieś |
Dawne zabudowania gospodarskie w majątku Oporów |
Neorenesansowa parkowa brama
oddziela współczesny świat od historycznych wspomnień. Też jest niczego sobie,
ceglana, neogotycka, dziewiętnastowieczna. Jednak prawdziwe cacko ukazuje się naszym oczom
za ozdobioną monogramami Wilhelma Orsettiego (jednego z właścicieli), kutą kratą.
Na wysepce otoczonej zielonkawą wodą stoi prawdziwe, architektoniczne cacuszko.
Ceglane mury czerwienieją w marcowym słońcu. Prowadzący do wejścia drewniany most
malowniczo odbija się w szerokiej, błyszczącej w słońcu fosie.
Zamek w Oporowie. A właściwie zameczek, bo budowla jest niewielka.
Zamek w Oporowie. A właściwie zameczek, bo budowla jest niewielka.
Neorenesansowa brama do oporowskiego parku |
Monogram Wilhelma Orsettiego na bramie |
Zachodnia, "wejściowa" strona zamku w Oporowie |
Zanim wejdziemy do mieszczącego
się wewnątrz budynku muzeum decydujemy się na spacer po parku. Ryzykujemy
bombardowanie ptasimi odchodami (potworny jazgot towarzyszący nam od samego
przyjazdu czynią gawrony gnieżdżące się licznie w gałęziach parkowych drzew), ale co
tam… widok malowniczego zameczku z pewnością zrekompensuje niewygody. Idziemy.
Ptaki gniazdują i "bombardują" |
W stojącym w parku domku neogotyckim można wynająć pokój |
Zamek w Oporowie zbudowano w pierwszej
połowie piętnastego wieku, ale okolica należała do zamożnej rodziny Oporowskich
już wcześniej. Pierwszy, znany z dokumentów przedstawiciel tego rodu, chorąży i
sędzia łęczycki Stefan otrzymał te ziemie od ostatniego Piasta na polskim
tronie i uczynił z nich siedzibę rodową. Syn Stefana, Bogusław, podpisywał się
już „Bogusław z Oporowa”. Powstałe około 1350 roku pierwsze zabudowania
dworskie były, jak się łatwo domyślić, drewniane. Budowę ceglanego zamku
rozpoczął w pierwszej połowie piętnastego wieku Mikołaj Oporowski herbu Sulima,
dostojnik na dworze Władysława Jagiełły i wojewoda łęczycki. Mikołaj Oporowski
lokował też miasteczko Oporów.
Po śmierci imć pana wojewody, w
1425 roku, budowę zamku kontynuowali jego następcy, między innymi jego dwaj synowie:
prymas polski, arcybiskup gnieźnieński i podkanclerzy koronny na dworze
Jagiełły Władysław Oporowski oraz wojewoda łęczycki Piotr Oporowski. Ksiądz
prymas dostarczał funduszy, a wojewoda łęczycki doglądał wszystkiego na
miejscu. Rodowa siedziba rosła szybko i nabierała świetności. Podobno prymas
Oporowski - skądinąd postać wybitna i znakomity dyplomata – dbał o tę
inwestycję, bo chciał przewyższyć swojego konkurenta do królewskich łask, innego
liczącego się na jagiełłowym dworze duchownego, biskupa krakowskiego i
pierwszego polskiego kardynała Zbigniewa Oleśnickiego. Kardynał Oleśnicki,
którego kariera ruszyła z kopyta po tym jak (zdaniem Długosza) uratował
Jagielle życie pod Grunwaldem, podobny zamek wybudował w Pińczowie.
Władysław Oporowski Domena Publiczna |
Zawilce |
Domek neogotycki, a w oddali domek szajcarski |
Zamek - widok z parku |
Wspominając dawne dzieje Oporowa
wolno wędrujemy alejkami zamkowego parku. Gawrony nad naszymi głowami wrzeszczą
niemiłosiernie. Na tle nieba, od koron pozbawionych jeszcze liści drzew, wyraźnie
odcinają się ich gniazda. Ptaki w górze prowadzą życie rodzinne, a pod nogami,
białymi główkami zawilców, rozlewa się cieplutka i pięknie pachnąca budzącym
się życiem wiosna. W blasku Słońca, między drzewami, naszym oczom ukazuje się południowa
ściana dawnej siedziby Oporowskich. Sześć okien na parterze i pięć na piętrze „spogląda”
na fosę i nieco zaniedbany park. Malowniczo schodzących do wody schodków
strzegą dwa sympatyczne lwy o nieco „zapuchniętych” pyszczkach. Ich obecność
zawdzięczamy rodzinie Orsettich, która władała zamkiem w dziewiętnastym wieku.
Okna południowej ściany zamku wychodzą na ogród. Z każdym lwem robię sobie fotkę. Lwy mnie chronią. Moja Mama była zodiakalnym lwem. Andrzej też jest zodiakalnym lwem. |
Z parku, do fosy prowadzą schody, których strzegą dwa lwy |
Lwy patrzą w zamkowe okna |
Idziemy dalej. Wschodnia ściana zamku, zdobna półokrągłą wieżą mieszczącą kaplicę, przechodzi w mur zwieńczony blankami. Z ceglanej ściany w części mieszkalnej wystaje spory, szary kamień. Niewiele osób zwraca na niego uwagę. Latem jest zrośnięty zielonym pnączem, więc prawie go nie widać0. Teraz, gdy jeszcze nie ma liści, można go zobaczyć. Niby zwykły głaz, a jakże ważna rzecz. To pozostałość po „dostojnym” kibelku prymasa Oporowskiego, którego apartamenty mieściły się na drugim piętrze. Nie do końca rozumiemy jak to urządzenie działało, ale najprawdopodobniej coś co było toaletą do tej ściany było dobudowane.
Na mostku wyraźnie widać czym "strzelały" do nas gawrony. W zamkowej wieży jest kaplica |
Idąc wzdłuż północnego muru
docieramy do przecinającego fosę mostu prowadzącego do drzwi. Drewniana konstrukcja przypomina
dziewiętnastowieczną, ale jest znacznie skromniejsza od poprzedniczki. Kiedyś
mosty przez fosę były dwa. Jeden prowadził w kierunku bramy, drugi do parku.
Wizerunek zamku z litografii W.H.Gawryckiego, 1844. Domena publiczna |
Wchodzimy do muzeum. Jesteśmy
jedynymi zwiedzającymi i przez sekundę mamy wrażenie, że przeszkadzamy
pracownikom zamku. Ale może są jedynie zaskoczeni naszą obecnością. Tłumów zwiedzających nie widać, a szkoda, bo
to piękne miejsce i cenny obiekt. Kupujemy dwa bilety ( 16 złotych za oba) i w
towarzystwie miłego pana w mundurze (strażnik, który ma pewnie pilnować byśmy
nic nie zmalowali) udajemy się na zwiedzanie pamiętających prymasa Oporowskiego
sal.
Jadalnia |
W zamku prawie nie ma sprzętów
należących do właścicieli. To efekt licytacji majątku jaka
odbyła się w 1932 roku. Ówczesna dziedziczka tych włości, Helena z Orsettich
Lasocka, starając się spłacić rodzeństwo, zadłużyła majątek czego efektem była
wspomniana licytacja. Zamek nabyli wówczas Szymon i Elżbieta Karscy, a to co w
zamku – jak to się zwykło mawiać – poszło do ludzi.
Karscy mieli dalekosiężne plany
dotyczące nowo nabytej posiadłości. Profesor Jan Zachwatowicz miał czuwać nad
renowacją i restauracją oporowskiej budowli. Niestety – druga wojna światowa
zniweczyła te ambitne plany.
Ostatni właściciele w Oporowie nigdy
nie mieszkali. Całością zarządzał wynajęty administrator, Gustaw Skotnicki.
Mieszkał z żoną w zamku i tam też został w 1939 aresztowany przez Niemców.
Zginął w obozie koncentracyjnym Mauthausen-Gusen. Gustaw Skotnicki był bratem
członka sławnej „siódemki” (to grupa zwiadowcza strzelców Józefa Piłsudskiego,
która w 1914 roku wkroczyła do zaboru rosyjskiego i uważana jest dzisiaj za zaczątek
kawalerii II Rzeczpospolitej), generała
Stanisława Grzmota-Skotnickiego. Generał Skotnicki zginął w 1939 roku w bitwie
nad Bzurą. Miałam przyjemność znać jego syna, który wędrując ze mną po nadbużańskich polach
opowiadał o ojcu. Warto o takich ludziach pamiętać.
Na dziedzińcu. W wieży jest kaplica zamkowa |
Wejście do kaplicy w wieży |
Sala Rycerska |
Koronacja cesarzowej Faustyny, tapiseria wg kartonu A. Sallaerta, Bruksela, ok. 1640 roku - to dzieło wisi w sali Rycerskiej |
Oglądając prezentowane przedmioty
przechodzimy wolno z jednej sali do drugiej.
Miły pan strażnik dzieli się z nami swoją wiedzą, pokazuje co ciekawsze – jego
zdaniem – eksponaty. Jest sympatyczny i stara się ze wszystkich sił być
pomocny. Szkoda tylko, że żaden z muzealników nie znalazł dla nas chwilki czasu.
Zupełnie jak gdyby odwykli od zwiedzających.
Sypialnia |
Późnorenesansowy piec, Fufstein, pocz. XVII w. |
Pojedynkowe pistolety z osprzętem, Paryż, Gaston Renette, 1853 r. - pistolety schowane prawdopodobnie podczas Powstania Styczniowego na strychu przybudówki, pod podłogą |
Oczyma wyobraźni widzę
zdenerwowanego mężczyznę, który taszcząc pod pachą sporawe pudło i kawał
metalowego pręta, w pośpiechu wchodzi po zakurzonych, drewnianych i troszkę już
nadgryzionych zębem czasu schodach na strych nie istniejącej dzisiaj
przybudówki. Jest 1863 rok. Zima. W kraju zamęt i rozruchy. Schody niemiłosiernie skrzypią,
więc mężczyzna stara się iść ostrożniej. Nerwowo ogląda się za siebie. Na
szczęście nikogo ze służby nie ma w pobliżu. To wprawdzie oddani, od dawna
pracujący w zamku ludzie, ale strzeżonego Pan Bóg strzeże. Mężczyzna jeszcze
raz ogląda się do tyłu. Cisza. Słychać tylko
skrzypnięcie kolejnego, drewnianego stopnia. Jest ciemno i zimno. Mężczyzna, drżąć z chłodu, dociera
na samą górę zamkowej przybudówki. Lewą, wolną ręką popycha drewniane drzwi - otwierają się bez problemu. Bohater mojej wizji wchodzi
do niewielkiego, zagraconego
pomieszczenia. Przez małe, brudne okienko wpadają ostanie promienie słonecznego
światła, oświetlając stare graty porozrzucane po drewnianej podłodze z sosnowych desek.
Mężczyzna przepycha się z trudem w róg pokoju. Przyniesionym, metalowym prętem bez wysiłku odrywa
dwie podłogowe deski. Kusz unosi się obficie dookoła. Mężczyzna stara się powstrzymać narastający
kaszel. Zatyka usta ręką. Nikt nie może usłyszeć, że tu jest. Deski wreszcie odskakują i człowiek na strychu wpycha
pod podłogę przyniesione pudło. Oderwane deski umieszcza na swoim miejscu. Ręką nagarnia kurz, maskując miejsce starymi krzesłami. No. Chyba się udało. Jeśli Rosjanie będą rewidować
zamek, broni nie znajdą.
Z zamyślenia wyrywa mnie pan strażnik – Jednego pistoletu nie ma. Pewnie wziął ze sobą - szepce.
Dzban, kufel i róg z kości słoniowej, Francja, XIX w. |
Podczas remontu zamku w latach
sześćdziesiątych ubiegłego wieku usunięto część dziewiętnastowiecznych przeróbek, starając się przywrócić budowli dawny wygląd. Wówczas też
trafiono w rozbieranej przybudówce na owe pistolety. Wtedy również
odsłonięto, dobrze zachowane, siedemnastowieczne, polichromowane stropy. Są piękne.
Naprawdę. Jedne z niewielu tak doskonale zachowanych w magnackich rezydencjach
naszego kraju. Warto pojechać, by je zobaczyć.
Jeden ze stropów w oporowskim zamku |
Stojąc na drewnianym,
przytwierdzonym do ściany podeście, malowniczo wiszącym nad wewnętrznym dziedzińcem, a
prowadzącym do kaplicy, zapytaliśmy naszego przewodnika-strażnika, czy nikt
ze spadkobierców nie domaga się zwrotu zamku. Facet nagle posmutniał, spojrzał
na mnie i tylko machnął ręką.
W domu zajrzeliśmy do Internetu.
Oto co znaleźliśmy na stronie www.kutno.net.pl: „27
lutego 2015 roku Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi wydał decyzję o zwrocie
zamku jego spadkobiercom (rodzinie Karskich). 3 kwietnia muzeum zaskarżyło
tę decyzję, a cztery dni później to samo uczynił powiat. 28 lipca
Wojewódzki Sąd Administracyjny oddalił oba zażalenia. Co teraz?”
Co teraz? Na razie chyba nic. Muzeum nadal działa.PRZYDATNE INFORMACJE
Muzeum otwarte jest przez cały rok, codziennie w godzinach
10:00-16:00, kasa 10:00-15:30
Od 1.V
do 30.IX w soboty i niedziele muzeum czynne jest dłużej, od 10:00 do17:00
kasa 10:00 -16:30
W poniedziałki wstęp jest bezpłatny,
za wyjątkiem: Poniedziałku
Wielkanocnego.
Ostatni zwiedzający wchodzi na
pół godziny przed zamknięciem Muzeum.
MUZEUM JEST NIECZYNNE:
W Nowy Rok, 6.I, 15.IV, Pierwszy
Dzień Wielkanocy,
Boże Ciało, 15.VIII, 1.XI, 11.XI,
25.XII
CENY BILETÓW:
normalny 8 zł,
ulgowy 5 zł
Oprowadzanie po muzeum kosztuje 30zł po
wcześniejszej rezerwacji
Park udostępniany jest w
godzinach 8:00-17:00
w sezonie wiosenno-letnim, czyli od 1.V
do 31.VIII 8:00-20:00
wstęp do parku bezpłatny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz