wtorek, 29 listopada 2016

Stare samochody i kasa czyli czym i za ile podróżujemy



Jak było? Co widzieliście? Jaka jest Grecja? Takich pytań spodziewaliśmy się po powrocie do Polski z naszej wielkiej, greckiej wyprawy. Już widzieliśmy oczyma duszy tłumnie walących do naszego domu członków rodziny i znajomych, wyjadających z szafki słodkości, okupujących kanapy, wypijających hektolitry kawy, zadających tysiące pytań o wrażenia i możliwości samodzielnego zorganizowania takiego wyjazdu, a wszystko to celem kontemplowania naszych przeżyć i oglądania licznych, przywiezionych przez nas zdjęć. I tu rozczarowanie. Pytania, owszem, były, ale zupełnie nie takie jakich oczekiwaliśmy.

Górskie drogi - na zdjęciu Szwajcaria - nie są łatwe do podróżowania, ale są piekne.
Nie Grecja, Albania czy Bośnia budziły zainteresowanie. Nie jakość kempingów i infrastruktury turystycznej w odwiedzonych przez nas krajach. Nawet nie to jak udało nam się przetrwać burze, powodzie i huragany, które nawiedziły Peloponez we wrześniu. Nic z tych rzeczy.
Pytania w zasadzie zadawano nam dwa.

Po pierwsze: czy nie baliśmy się jechać tyle tysięcy kilometrów starym samochodem?
Po drugie: ile nas to wszystko kosztowało?

Od razu, uprzedzając maile, sms-y i telefony  oburzonej części znajomych i rodziny, zaznaczam, że były też osoby, które zupełnie nie interesowały się odpowiedziami na wyżej postawione pytania, zainteresowani natomiast były wrażeniami z Grecji i Albanii. Ale byli w wyraźnej mniejszości.
Tak czy inaczej pomyśleliśmy sobie, że skoro stary pojazd i koszty budzą takie zainteresowanie warto coś o tym napisać.

Stare autko też może


Nasz samochód moczył kółka w Morzu Śródziemnym (Grecja),


... i pokonywał górskie przełęcze (Szwajcaria).
 Już dłuższy czas jeździmy po Europie mającym kilkanaście lat (nie lubi jak mu się publicznie wymawia wiek) Fordem Galaxy. Nie zawiódł. Przejechał wzdłuż i w szerz Chorwację. Nie straszne mu były góry Austrii, Szwajcarki, Włoch i Francji. W tym roku dziarsko przemknął przez Bałkany robiąc w 32 dni siedem tysięcy kilometrów. Czy się nie psuje? Oczywiście, że się psuje. Podobnie jak każdy starszy samochód. Jednak robi to tylko w Polsce i tylko blisko domu. Taką mamy z nim umowę.
Oczywiście żartujemy, ale nadmiar obaw i brak poczucia humoru to wróg miłośnika podróży.


Nasz samochód świetnie radzi sobie w tłoku. Na zdjęciu francuskie wybrzeże,

... nadaje się też świetnie do robienia oryginalnych zdjęć.
Czy nie wolelibyśmy pojechać w podróż nowym samochodem? Oczywiście, że byśmy woleli, ale darmo ich nie dają, a główną zaletą naszego pojazdu jest to, że jest nasz.
Na europejskich kempingach bez większych problemów można znaleźć mniej lub bardziej stare auta. Także popularne, zwłaszcza wśród zachodnioeuropejskich turystów kampery to nie zawsze nówki. We wrześniu tego roku w Budapeszcie spotkaliśmy polską rodzinę podróżującą z kilkunastomiesięczną córeczką starą przyczepą. Dwa lata temu w Genui rozbili obok nas obóz młodzi Niemcy z trzymiesięcznym synkiem. Starym samochodem ciągnęli przyczepę, która wiele już przeszła i sporo kilometrów w kółkach miała. Nigdy też, na żadnym kempingu i w żadnym kraju, nikt nas nie zapytał, czy nie boimy się jeździć starym samochodem. Ludzie interesują się raczej tym jak kto przystosował samochód do długiej, wakacyjnej podróży, jakie wymyślił udogodnienia i w co wyposażył pojazd.

Nasze autko mknie dziarsko zarówno pod skalami, 

... jak i nad przepaściami.


Do wyjazdu trzeba po prostu przygotować nie tylko siebie, ale też auto. Im jest starsze tym należy lepiej to zrobić. My odwiedzamy zaprzyjaźniony warsztat samochodowy, panowie mechanicy sprawdzają co się da, wymieniają co trzeba i życzą nam szczęścia. Ubezpieczamy też samochód specjalnym ubezpieczeniem samochodowym obejmującym kraje, do których się udajemy. W dzisiejszych czasach, w dobie Internetu nie jest trudno znaleźć coś odpowiedniego. Naszym zdaniem nie należy na tym oszczędzać. Nie tylko dlatego, że przedstawiciel ubezpieczyciela pomoże w sytuacji awaryjnej, ale też dlatego, że świadomość istnienia kogoś kto będzie nas wspierał w razie kłopotów zwyczajnie pozwala spokojnie podróżować.


Gdzieś we Francji.
Dla większego komfortu, przed wyjazdem wynotowuję adresy i telefony polskich konsulatów, znajomych mieszkających w danych krajach i pomocy drogowej operującej w państwach przez które zamierzamy jechać. Nigdy się nie przydały, ale uświadomienie sobie, że jest się przygotowanym na każdą okazję pozawala zasypiać spokojnie.
I najważniejsze: nie martwcie się na zapas, bo nigdy nie opuścicie domu.

Co i ile za ile, czyli coś o kosztach

Od razy wyjaśniamy, że nie wierzymy w wycieczki dookoła świata za 1500 złotych. Wszystko kosztuje i opowiadanie dyrdymałów, że coś da się zrobić prawie za darmo jest nieprawdą. Jeść trzeba, samochody na wodę nie istnieją, biwakowanie na dziko w większości krajów jest niedozwolone i grozi mandatem, jazda na gapę też, a żałowanie pieniędzy na filiżankę kawy lub pucharek lodów na urlopie jest niemądre i psuje humor. Ważne jest natomiast, by to za co płacimy spełniało nasze oczekiwania i sprawiała nam przyjemność. Oczywiście można jeździć autostopem lub rowerem z plecakiem na plecach (fajna sprawa), co z pewnością pozwala ograniczyć wydatki, ale nie każdy to lubi, a przede wszystkim nie każdy jest na tyle sprawny by móc to zrobić.


Herbatka w Portofino
Zadaliśmy sobie trochę trudy i sprawdziliśmy ile kosztują objazdowe wycieczki autokarowe oferowane przez krajowych touroperatorów. Skupiliśmy się na Grecji i Albanii. Wycieczka objazdowa nazwana Klasyczna Hellada mająca trwać 2 tygodnie w marcu przyszłego roku, z noclegami w dwugwiazdkowych hotelach, oferująca śniadania i obiadokolacja kosztuje około 2000 złotych od osoby. Objazd Grecji autokarem przez 9 dni jedynie z zagwarantowanymi śniadaniami kosztuje u innego touroperatora 1600 złotych od osoby. I jeszcze Albania, Macedonia i Serbia autokarem w ciągu 12 dni z dwoma posiłkami dzienne kosztuje blisko 2500 złotych plus 140 Euro. Nie jest to mało wziąwszy pod uwagę, że my jadąc w dwie osoby własnym samochodem, śpiąc na kempingach, przygotowując sobie samemu posiłki z zakupionych produktów, zaledwie od czasu do czasu odwiedzając restauracje celem posmakowania lokalnych specjałów i opłacając z własnej kieszeni wstępy do wszystkich interesujących nas muzeów, jak również wycieczkę statkiem dookoła Lefkady, zapłaciliśmy za miesięczną wycieczkę około 7000 złotych. Paliwo i noclegi kosztowały nas odpowiednio 2200 i 2000 złotych. Dużo? To tylko 875 złotych na tydzień na osobę.


Tym statkiem opłynęliśmy Lefkadę.


Prawdą jest, że bezpośrednie porównywanie takich wycieczek nie jest to końca prawidłowe, że noclegi na kempingach są tańsze od hotelowych, że jadąc na zorganizowaną wycieczkę nie musimy samemu prowadzić samochodu i martwić się jeśli coś się w nim popsuje. Prawdą jest jednak również, że za wydane pieniądze jedziemy tam gdzie my chcemy (a nie organizator wycieczki), zatrzymujemy się i zwiedzamy lub odpoczywamy wtedy kiedy my chcemy (a nie organizator wycieczki), że dobieramy sobie na wakacjach takie towarzystwo jakie nam odpowiada (a nie jesteśmy skazani na nie zawsze miłe osoby, które też wykupiły bilety na naszą wymarzoną wycieczkę), że nie męczymy się godzinami w niewygodnym autokarze i nie pędzimy przez muzea i wykopaliska niczym meteory poganiani przez realizującego program wycieczki przewodnika. Mamy natomiast zagwarantowane podziwianie bez czasowych ograniczeń miejsc, które nam się bardziej od innych podobają, dostosowanie trasy podróży do naszych własnych upodobań i zmienienie jej w każdej, dowolnej chwili tak jak nam wygodniej.


Owoce morza we Florencji.
Wszystko co wyżej napisaliśmy nie znaczy wcale, że w czambuł potępiamy wycieczki objazdowe. Jeśli ktoś, z jakiegokolwiek powodu, nie jest w stanie pojechać własnym samochodem, albo nie potrafi samemu zorganizować wyjazdu, albo wybiera się do bardzo egzotycznego kraju, którego realia zupełnie nie są mu znane, to oczywiście, wyjazd z biurem podróży jest rozsądną alternatywą. Jeśli jednak mamy możliwości i chęci warto rozważyć indywidualny wyjazd. To wyjątkowa, niepowtarzalna frajda i przygoda.

5 komentarzy:

  1. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie podróże autem są jak najbardziej fajne i muszę przyznać, że ja również chętnie tak jeżdżę. Jednak niedawno musiałam sprzedać auto i na ten moment nie jestem zmotoryzowana. Fajnie, że również na stronie https://kioskpolis.pl/sprzedaz-auta-a-wspolwlasciciel/#kotwica3 przeczytałam o tym jak wygląda kwestia sprzedaży auta z współwłaścicielem, gdyż ja właśnie taką sytuację miałam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Akurat ja jestem zdania, że nie ważne jest ile samochód ma lat, ale najważniejsze aby był sprawny. Właśnie dlatego jak tylko przeczytałam artykuł https://ibialoleka.pl/artykul/jak-przygotowac-samochod/1115130 to już wiem jak ważne jest sprawdzenie samochodu przed sezonem zimowym.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli chcecie kupić nowe auto to możliwości jest wiele - bardzo dużo z nich ma w swojej ofercie ten salon hyundai w warszawie: https://www.autogt.pl/ . Moim zdaniem warto rzucić okiem na propozycje właśnie tej marki.

    OdpowiedzUsuń